RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta Warszawskiego: Poalej Sy...

strona 264 z 368

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 264


234 „Proletariszer Gedank”, nr 5 [5]

po pobieżnym przeglądzie otrzymuje się obraz ich głębokiego i mocnego działania. Choć ostra hitlerowska cenzura nie dopuszcza, żeby ciemne strony życia wewnętrznego wyszły na jaw, właśnie niemiecka prasa publikuje dzień w dzień masę materiałów, które wyraźnie naświetlają tę sytuację. A co prasa próbuje przemilczeć, wyjawia się z ostrych rozporządzeń, które przelewają się po Niemczech jak potop.

    Zaopatrzenie niemieckiej ludności po raz pierwszy od wybuchu wojny osiągnęło doprawdy normy głodowe. Poprzedniej zimy aprowizacja niemieckich miast mało ucierpiała: zrabowane w okupowanych krajach Europy Zachodniej produkty żywieniowe wszelkimi dobrami zaopatrywały niemieckie miasta. W tym roku nie było żadnych łupów do podziału, więc normy żywieniowe zostały znacznie zredukowane. Przy tym cała niemiecka ludność miejska została całkowicie bez kartofli, podstawowej potrawy na niemieckim stole. Tysiące i dziesiątki tysięcy ton kartofli wymarzło, bo nie można było ich dostarczyć do miast z powodu brakujących środków transportu. Miliony ton leżą i gniją w ziemi, bo brakuje rąk do ich wykopania…

    Braki w środkach transportu doprowadziły do tego, że miasta pozostały bez potrzebnych zapasów węgla. W niemieckich mieszkaniach jest zimno i strasznie, kobiety i dzieci, które mają swoich mężów i ojców na froncie, marzną w swoich domach. Światło elektryczne i gaz oszczędzane są prawie tak samo jak na okupowanych terenach. Polowanie na odrobinę węgla jest tak rozpowszechnione, że władza została zmuszona do wydania ostrych rozporządzeń, które grożą surowymi karami za pobieranie wyższych opłat za materiał opałowy.

    Brak materiałów tekstylnych jeszcze się zaostrzył. Kartka ubraniowa, która już w zeszłym roku nie gwarantowała minimalnego odzienia, została zmniejszona do połowy. Gorsze jest jeszcze, że za już wydane kartki ubraniowe nie można dostać żadnej szpulki nici, zapewne także żadnego kawałka płótna na koszulę albo metra wełnianego materiału na spodnie…

    Brakuje papierosów, brakuje papieru. Nawet butelki są w deficycie. Nie drukuje się już prawie nowych książek. Nakład gazet staje się coraz niższy. Instrumenty optyczne, aparaty fotograficzne i nawet termometry mogą być produkowane [11] wyłącznie na cele Wehrmachtu. Dlatego na rynku jest dużo starych używanych rzeczy, jak dywany, stare naczynia, stara porcelana, stare ubrania i tym podobne. Strony z anonsami w gazetach roją się wprost od ofert [kupna] takich rzeczy. Ze starymi rzeczami widocznie pojawiło się nietrudne do zrozumienia spekulanctwo, które zmusiło państwowego komisarza ds. cen do ustalenia maksymalnych cen za stare rzeczy, według którego za stare, używane produkty nie można brać większej ceny niż za… nowe. Za takie przestępstwo grozi surowa kara zarówno dla sprzedawcy, jak i dla kupującego.

    Inflacja papierów wartościowych, jakiekolwiek by było, ich pokrycie ciągle wzrasta. Obrót walutą do końca grudnia 1941 [r.] osiągnął więcej niż 20 miliardów marek. Od wybuchu wojny ze Związkiem Radzieckim wzrósł obrót walutą o średnio więcej niż miliard marek miesięcznie. W dużo większej mierze rośnie zadłużenie państwa – o około 3–4 miliardy miesięcznie. Wszystkie rozporządzenia, które zostały wydane, aby zmusić ludność do oddania każdego pensa pozostającego jeszcze jako niezbędne oszczędności w kasach oszczędności, nie przyniosły żądanego rezultatu.

    Dezorganizacja komunikacji kolejowej etapami przybiera coraz to ostrzejsze formy. Bez specjalnego zaświadczenia, że jedzie się w sprawie urzędowej albo w pilnej