RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Prasa getta Warszawskiego: Poalej Sy...

strona 282 z 368

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 282


252 „Bafrajung” [6]

    Sposoby naszej pracy wywoływały częste dyskusje między towarzyszami. Przy pewnej okazji w rozmowie stanęło pytanie: Jakie są nasze zadania w obecnej chwili? Jaka powinna być nasza rola podczas obecnej wojny?

    [11] I były na to dwie odpowiedzi.

    Część towarzyszy twierdziła, że powinniśmy zająć się wyłącznie kwestiami gospodarczymi, pomaganiem coraz więcej towarzyszom w ich ciężkim położeniu, szukaniem środków, aby można było ich często wspierać – troszczeniem się, aby potrzebujący mieli kawałek chleba i talerz zupy. Wszystkie nasze wysiłki powinny pójść w tym kierunku i żadną inną pracą nie powinniśmy się zajmować.

    Druga część powiedziała, że zadaniem takiego ruchu jak nasz absolutnie nie jest przeobrażanie się w instytucję filantropijną i troszczenie się o pomoc dla jednostek; to – twierdzą oni – nigdy nie było naszym zadaniem i nie było również zadaniem innych ruchów – podobnych do nas – i my również dzisiaj nie powinniśmy się tym zajmować, chociaż warunki się zmieniły. Powinniśmy zajmować się działalnością kulturalną, zakładaniem nowych komórek organiz[acyjnych], odbywaniem częstych rozmów z towarzyszami, rozszerzaniem naszej pracy uświadamiającej i wykorzystaniem obecnego okresu na pogłębianie wewnętrzne.

    Jeśli taka dyskusja byłaby na miejscu miesiące temu, jest ona dzisiaj – w obliczu rzeczywistości i po doświadczeniu pracy przez ponad rok – zupełnie nieaktualna. Życie zdjęło tę kwestię z porządku dnia i rację miały obie grupy towarzyszy: praca poszła obiema drogami, obie opinie stały się możliwe do pogodzenia.

    Po 15 miesiącach pracy możemy powiedzieć, że działalność poszła właściwymi torami.

* * *

    Dzisiaj ograniczymy się jedynie do działalności gospodarczej i pomocy, która kosztowała nas najwięcej czasu i na którą zużyto najwięcej energii i wysiłku. O pozostałych obszarach pracy przyjdzie jeszcze nam mówić.

    Jest zrozumiałe, że w danych warunkach praca na tym polu była dosyć trudna. Zapomogi, które były rozdzielane przez instytucje pomocy, nie stały w żadnej proporcji do potrzeb i minimalnych zapotrzebowań tych, którzy musieli na nich polegać. Dlatego wspieraliśmy i często utrzymywaliśmy towarzyszy i budowaliśmy instytucje głównie z własnych funduszy; nie przepuściliśmy jednak okazji włączenia najbardziej potrzebujących do akcji pomocy, które były prowadzone przez publiczne instytucje.

    Pierwszą akcją pomocy, zorganizowaną po zajęciu Warszawy, była tzw. akcja repatriacyjna, która składała się z udzielania zapomóg powracającym do swych opuszczonych domów albo [12] po drugiej stronie Bugu. Dzięki akcji udzielono pomocy tysiącom Żydów. Była prowadzona przez naszych towarzyszy.

    Większa, znacząca akcja pomocy została przeprowadzona przez instytucje pomocy ubiegłej zimy – pierwszej wojennej zimy. Zostały rozdzielone różne ubrania i skóry w większej liczbie; pomiędzy naszymi towarzyszami rozdzielonych zostało kilkaset sztuk ubrań i skór.

    W bardzo krótkim jednak czasie okazało się to daleko niewystarczające nawet dla najbardziej potrzebujących. Nie mając innego wyjścia, byliśmy zmuszeni przeprowadzić