RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. I

strona 114 z 575

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 114


na dość wysokim poziomie. Niestety, tylko raz na tydzień występuje orkiestra symfoniczna, a wszelkie inne koncerty urządza się okolicznościowo i dorywczo. Stale natomiast grają orkiestry jazzowe. Tu już wchodzimy na teren życia towarzyskiego, do którego pomost prowadzi poprzez kabarety, rewie, dancingi. Jest tu ich dość, dużo za dużo jak na potrzeby, nastroje i chwile. Obliczone są one na publiczność wyłącznie bogatą, bardzo bogatą, na nuworyszów, koniunkturalnych panów i ludzi żyjących z dnia na dzień. Jest też bardzo wielka ilość kawiarń, restauracji i barów, w których występują artyści, muzycy i deklamatorzy. Nie byłem ani razu, ani w kawiarni, ani w restauracji, nie umiem więc wiele o nich powiedzieć184. Fakt jednak, że wszystko tam można dostać i obiad przedwojenny, i najlepsze wino, te wyborowe ciastka i południowe owoce.
Publiczności też nie brak. Ale o jakichś powszechnych – jak przed wojną – nawykach chodzenia codziennie czy nawet raz na tydzień do knajp nie ma mowy. Burżuazja na to sobie nie może pozwolić, a oprócz pieniędzy brak też absolutnie nastroju, ochoty. Człowiek nie może przez chwilę odetchnąć, dlatego w żałobie po najbliższych, mając w domu chorego, w głowie tysiąc spraw do załatwienia, trudno jest chcieć lub móc wysiedzieć w kawiarni. Dancingi zaś przeznaczone są głównie dla tych, o których była mowa wyżej. Tych, co do których mamy nadzieję, że niezadługo już znów odpadną od zdrowego organizmu społeczeństwa. My, wszyscy inni, tańczyć nie mamy ochoty. A kto ma ochotę, temu wprost należałoby powiedzieć: Nam tańczyć dziś nie wolno!


                                                     [41] Życie ulicy i domu
W tych skromnych rozmiarach rozpływa się cały nurt życia społecznego, bardzo
rozgałęzionego i bardzo skomplikowanego. Reszta energii sił i ruchu kondensuje się bezpośrednio na ulicy i w życiu domowym. Ulica jest terenem bezpośredniego kontaktu ze znajomymi, tu dzielą się wszyscy ostatnimi wiadomościami, plotkami, obawami, nadziejami. Tu jest giełda, biuro handlowe, kawiarnia, klub, redakcja, biuro informacyjne – oto właściwe ich miejsce. Ponieważ dostać się z jednej ulicy na drugą jest rzeczą bardzo trudną z powodu konieczności okrążania murów, więc załatwienie każdego interesu wymaga straty bardzo dużo czasu [s]. Z drugiej strony uzyskanie czegoś w sklepie, w biurach czy wydziałach aprowizacyjnych wymaga wiele zachodu, więc zużywa się dużo czasu i energii na te codzienne sprawy, na które przed wojną nic się nie traciło, bo wystarczyło telefonicznie każdą rzecz załatwić. Nikt więc nie ma czasu na wzajemne odwiedzanie się, grzecznościowe wizyty, bo tylko dla załatwienia jakiejś sprawy odwiedza jeden drugiego. Stąd na ulicy ludzie ze sobą nawiązują kontakt, tu tylko mają sposobność stykania się i dowiadywania się o wzajemnym losie. Tu tylko możemy czerpać wiadomości bardzo niepewnych i chwiejnych, co się dzieje na świecie,
co w getcie, co u najbliższych, jakie są w najbliższej przyszłości możliwości, jakie nowe zarządzenia, nakazy etc. A więc przede wszystkim tylko ulica dostarcza wiadomości, które ulice mają być opróżnione, jaki jest termin ostateczny wysiedlenia, kto i kiedy ma się zameldować w biurze pracy, kto zostanie wysłany do obozu pracy, a kto będzie reklamowany, jak się rozszerza tyfus, jakie produkty podrożały, kto został uwięziony, kto umarł, kiedy i gdzie przydzielają na bony towary itd. itd.



184 Por. napisaną później przez Różyckiego relację z gettowych kawiarni w Getto warszawskie. Życie codzienne, dok. 6.