RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. I

strona 136 z 575

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 136


że gasną tu jak płomyki? Kto wie, jak tu postępować? Czy ta cała opieka społeczna nie ma aby odwrotnego skutku dla tych nieszczęsnych ofiar przeklętego Hamana II218, kto wie?
Zatruty jadem złych myśli, zły na siebie, na cały świat, a nawet na tych nieszczęśników, opuszczam ten pałac płaczu, który Haman II stworzył pośrednio dla prześladowanych żydowskich dusz.
Zanim po raz drugi poszedłem na Dziką 2, musiałem udać się do biura Komisji
Opałowej, które znajdowało się na Lesznie 14. Kiedy byłem w tym miejscu zimą 1940–1941 [roku], biuro dopiero zaczynało się organizować. Wówczas mieściły się tam Urząd Aprowizacyjny Gminy Żydowskiej oraz biuro żydowskiej Izby Handlowej. Spotkałem na miejscu dwoje ludzi, których znałem już dużo wcześniej i którzy teraz tam pracowali. Jednego z nich, kolegę Szw., znałem jako dawnego działacza środowisk syjonistyczno-demokratycznych; nie były one aż tak bliskie memu sercu, ale – to muszę przyznać – Szw. zawsze znany był jako człowiek wielkiego taktu i uprzejmości, słynął ze swojej uczciwości. Pozostał takim także tutaj, w zatrutej atmosferze gminnej.
Drugi, dawny adwokat Wl., który jeszcze jako młody człowiek, w czasach studenckich należał do tych samych radykalnych kręgów co ja, nawet na pierwszy rzut oka bardzo się zmienił. Przystojny i postawny młody człowiek wydał mi się teraz nieco przygarbiony, twarz spochmurniała [mu] od niedobrych myśli, oczy [miał] nieco spuszczone, jakby nie przywykł do światła słonecznego, biła od niego osobliwa złość. Choć znałem go dobrze, a on mnie, [to] szybko od niego odszedłem, zwłaszcza gdy spostrzegłem, że on nie chce mnie już znać.
Kolega Szw. poinformował mnie, dokąd mam pójść, żeby dostać trochę węgla dla
mojej instytucji, poradził mi także uprzejmie, u kogo i przez kogo to załatwić. W tym
czasie Komisja Opałowa mieściła się w dwóch bardzo wąskich pokoikach z przedpokojem przerobionym z kuchni. Siedzieli tam młody mężczyzna i młoda kobieta. Informowali, pobierali opłaty, zapisywali wszystko w księgach i meldowali prezesowi Marynowerowi219 oraz sekretarzowi Rozentalowi, [12] że interesant chce z nimi rozmawiać.
Rozmawiałem z prezesem, grubym i wysokim człowiekiem, o bardzo przyjemnym
wyglądzie, przyjął mnie niezwykle uprzejmie i elegancko. Niczego mi nie załatwił, jednak z jego ust płynęła taka słodycz, że aż żałowałem, iż nie mam jakiegoś naczynia, do którego mogłaby spłynąć. Rozmowę dokończyłem z niskim sekretarzem Rozentalem, który nie mówił już tak uprzejmie ani z takim przejęciem jak prezes. Od niego jednak wydobyłem konkretne zapewnienie, żebym przyszedł za dwa dni po talon na dwie tony węgla.
To nie były puste obietnice. Sekretarz dotrzymał słowa. Zapłaciłem i poszedłem
na Dziką 2. Na roku Niskiej i Dzikiej nie było ani śladu po „dawnym” murze getta.
Całkiem swobodnie przeszedłem przez miejsce, gdzie kilka dni wcześniej zatrzymała mnie murowana ściana oraz niemiecki żandarm. Mur przesunął się niewiele dalej –



218 Haman, postać z biblijnej Księgi Estery, synonim wroga Żydów. Wysoki urzędnik króla perskiego, zamierzający zgładzić wszystkich Żydów w Persji. Zapewne przydając Hamanowi nr II, autor miał na myśli Niemców.
219 Jerzy Marynower, kierownik Wydziału Opałowego przy ZZ. Zob. Rada Żydowska w Warszawie, dok. 153.