RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. I

strona 319 z 575

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 319


Mało kto wiedział, że ta mała, jasnowłosa dziewczyna, znana jako Reginka655, jest Żydówką, żoną młodego polskiego działacza socjalistycznego (nieprzechrzczoną). To ona w najstraszniejszych momentach, kiedy wszyscy się chowali, kiedy przejście przez najmniejszy odcinek ulicy wymagało ogromnej odwagi, zbierała zapłakane dzieci z Mokotowa, Woli i Żoliborza, by przeprowadzić je przez miasto do punktu opieki na ulicy Kruczej. Niewielu wiedziało, że ta dziewczyna, która rozdawała dzieciom kawałki chleba, sama straszliwie głodowała podczas całego oblężenia. Jej mąż, jak wielu innych, opuścił Warszawę. Została bez grosza przy duszy. Miała b[…]b cukierków, kilka suchych kromek chleba, które każda gospodyni przechowuje u siebie. Tym żywiła się przez kilka tygodni. (Była już bardzo chora na gruźlicę).
Jak bardzo Żydzi przejmowali się polskimi, narodowymi sprawami we wrześniu
1939 [roku], pokazuje [też] scena, której sam byłem świadkiem, a która rozegrała się w piwnicy podczas przemówienia pułkownika Umiastowskiego.
[4] Mimo że nie było wtedy nalotu, duża część sąsiadów zgromadziła się w piwnicy.
Znajdował się tam zainstalowany odbiornik radiowy, w bardzo złym stanie, który
przerywał po każdym słowie. Słuchaczy było 20, z tego 70% Żydów, głównie ludzi
prostych (mleczarka, sprzedawca gazet, sklepikarz). Pozostali byli chrześcijanami:
dozorca, krawcowa, szofer z przyjaciółką itd. Młoda Żydówka, studentka, która pełniła funkcję opiekunki, nastawiła radio. Dało się słyszeć: „Nie będę już więcej ciebie pozdrawiać, bohaterskie wojsko z Westerplatte”. To było smutne przemówienie na cześć grupy pokonanych „pod polskimi Termopilami”. Obserwuję obecnych. Wszyscy bez wyjątku słuchają w napięciu. Wzdrygają się na każdy zgrzyt aparatu, ale nie pozwalają go wyłączyć. Dziewczyna manewruje przy nim, aby polepszyć dźwięk. Wykorzystując moment, kiedy była odwrócona, wyjęła chusteczkę z kieszeni i otarła łzy. Stało się to znakiem do ogólnego płaczu. Płacze stara Żydówka w peruce, smutno kiwa się sprzedawca gazet, nosem pociąga dozorca. Poza tym w schronie panuje cisza – naprawdę podniosła.
Zachowanie żydowskich sprzedawców pozostawiało [jednak] wiele do życzenia.
Żydzi sami zauważyli, że przy podnoszeniu cen towarów konsumpcyjnych wyróżniały się przede wszystkim żydowskie sklepy. Pierwsze napisy: „Sklep zamknięty z powodu lichwy. Gospodarz jest w Berezie656”, pojawiły się, niestety, na żydowskim sklepie przy [ulicy] Wielkiej. Przy pierwszych trudnościach z czekoladą żydowskie sklepy podniosły cenę o 100%. Zapomniano o stałych klientach. Kto płacił drożej, był dobry. Ceny często podnoszono co 10 minut, gdy tylko domagano się towaru. Przykład: Pani Z. kupuje u swego stałego sprzedawcy kilo gruszek. W domu stwierdza, że są dobre i soczyste. Chce kupić więcej i prosi o jeszcze dwa [kilo]. Sklepikarz domaga się wyższej ceny.



655 Brak bliższych informacji o tej i o innych osobach wymienionych w tym dok.
656 Mowa o Berezie Kartuskiej (pow. Prużana) – gdzie w latach 1934–1939 funkcjonował swego rodzaju obóz (a jednocześnie więzienie) dla więźniów politycznych, szczególnie przeciwników sanacji. Trafiali tam głównie działacze nielegalnych organizacji – OUN, ONR czy KPP. W późniejszym okresie kierowano tam również więźniów kryminalnych czy paskarzy. Zamknięcie w obozie odbywało się na podstawie decyzji administracyjnej na okres trzech miesięcy, następnie mógł on być przedłużony. Więźniowie obozu zostali uwolnieni przez Armię Czerwoną, która zajęła jego teren we wrześniu 1939 r.