nawet ich braku, praca ta dawała pewne możliwości przetrwania. Niewielkie zarobki uzyskiwane w zakładach pozwalały też na zakup brakujących towarów. Osoby udające się do pracy poza getto miały również szanse na zdobycie artykułów żywnościowych i dostarczenie ich swoim głodującym rodzinom. Placówkarze w największym stopniu mogli także prowadzić handel wymienny między gettem a „stroną aryjską”. Stałe zatrudnienie zyskało wielkie i decydujące wręcz znaczenie po rozpoczęciu w lipcu 1942 r. deportacji mieszkańców getta do Treblinki, gdyż często było ono przepustką do dalszego życia. Na szczęście nie wszyscy zdawali sobie sprawę, że „numerki życia”, czyli zaświadczenia o posiadaniu miejsca pracy w szopach, miały wyłącznie przedłużyć agonię.
W ARG zachował się duży zbiór dokumentów związanych z szopami. Wśród nich
na uwagę zasługują spisy szopów i innych zakładów, gdzie pracowała ludność żydowska. Zachowały się nie tylko wykazy samych zakładów (z adresami), ale również adresy domów, w których mieszkali pracownicy niektórych szopów. Wiedzę na temat życia pracowników szopów w getcie szczątkowym ilustrują dodatkowo relacje bezpośrednich świadków (por. np. dok. 34/57), czy tekst będący już nie tylko zwykłą relacją, ale literaturą faktu wyższego rzędu, do której trzeba zaliczyć esej Jehoszui Perlego (dok. 34/56). Interesującymi świadectwami są też dokumenty związane z członkami straży przemysłowej na terenie getta, czyli Werkschutzu (dok. 34/46). Dokumenty ARG pokazują, że nawet w getcie szczątkowym wokół szopów próbowano tworzyć namiastki normalnego życia. Prowadzono też działalność pomocową dla najbardziej potrzebujących.
Utworzono specjalną komórkę społeczną, która zajmowała się przydzielaniem
pomocy materialnej i lekarskiej, a jej współorganizatorem był Emanuel Ringelblum.
Zachowała się dokumentacja tej organizacji (dok. 34/47). Choć praca w szopach była praktycznie przymusowa, to mimo wszystko nie można jej porównywać z zajęciami, do jakich zmuszali Niemcy niektórych Żydów podczas łapanek, urządzanych jeszcze przed zamknięciem getta. Szczególnym miejscem kaźni stały się wówczas budynki Sejmu, gdzie dręczono i zamordowano wiele osób, także Polaków. Miejsce to opisuje w swojej relacji Ojzer Koc (dok. 34/61).
Przy analizowaniu dokumentów związanych z życiem gospodarczym getta warszawskiego powstaje pytanie, które stale zadajemy przy opracowywaniu materiałów Archiwum Getta Warszawskiego: kto był autorem tych tekstów i dlaczego je przygotowywał? Wydaje się, że wśród członków zespołu Ringelbluma trudno wyodrębnić specjalistów od konkretnych zagadnień. Raczej nie było w „Oneg Szabat” komórki zajmującej się wyłącznie gospodarką ani osób piszących tylko na ten temat. Wśród autorów i kopistów występują tu niektórzy znani nam z innych tomów. Widzimy rękopisy: Hersza i Blumy Wasserów, Eliasza Gutkowskiego, Szmuela Szajnkindera, Mordechaja Szwarcbarda, Nechemiasza Tytelmana czy Jerzego Winklera22. Z tego grona na wyróżnienie zasługuje Winkler, który bez wątpienia interesował się sprawami gospodarczymi i tej problematyce poświęcił wiele swoich tekstów, jednakże w tomie 34 edytujemy
tylko pojedyncze z nich, np. dok. 34/4. Z innych jeszcze dotąd niewymienionych postaci należy wspomnieć nazwisko T. Tykocińskiego, którego opracowanie o handlu starzyzną
22 Więcej szczegółów o współpracownikach „Oneg Szabat”, zob. Ludzie i prace „Oneg Szabat”, s. XX i n.