RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. I

strona 357 z 575

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 357


powyżej przyczyny. W dużym stopniu przyczynił się do tego fakt, że w czasie bombardowania zniszczono rury wodociągowe i ludność często korzystała z niefiltrowanej wody wiślanej. Swój wpływ miało również zniszczenie kanalizacji. Chorych trzeba było przewieźć do szpitala. Miejski wydział zdrowia dysponował bardzo małą liczbą samochodów i żydowskich chorych przewozić musiała żydowska obsługa, na improwizowanych ręcznych wózkach.
Nieszczęsnych chorych widziało się często na warszawskich ulicach także późną
jesienią, w deszczu lub śniegu. Można sobie wyobrazić, jak taki transport odbijał się na dalszym przebiegu choroby i na śmiertelności. Przeprowadzone wówczas szczepienia ochronne przeciw tyfusowi brzusznemu przyniosły dobre rezultaty i doprowadziły do wygaszenia epidemii. Ich efekty widać było jeszcze na jesieni 1940 roku. Od 1930 roku w Warszawie nie było tak małej liczby wypadków tyfusu brzusznego, jak w tym roku, pomimo wojny, potrzeb i ciasnoty.
Teraz kilka słów o żydowskich szpitalach w tym czasie. Wszyscy żydowscy chorzy
byli wysyłani do żydowskiego szpitala na Czystem albo do szpitala dziecięcego Bersohnów i Baumanów714. W innych miejskich szpitalach nie można było leczyć żydowskich chorych. Żydowski szpital na Czystem [2] chociaż mniej ucierpiał od innych szpitali, to jednak był mocno zniszczony, częściowo jeszcze zajęty przez rannych żołnierzy715 oraz cywilów i absolutnie, zupełnie nieprzygotowany na przyjęcie tak dużego napływu chorych. Chwilami w szpitalu [tym] znajdowało się 2400 chorych, podczas kiedy [ów] szpital przeznaczony jest dla 1200716 [pacjentów]. Nieliczni znajdujący się w szpitalu lekarze i pielęgniarki musieli wykonywać ciężką pracę, aby doprowadzić szpital do znośnego stanu. Na początku chorzy leżeli po prostu na podłodze w ubraniach, w zimnie, prawie bez jedzenia, bo nie było łóżek, bielizny dla pacjentów (pralnia została spalona), węgla – centralne ogrzewanie zostało zniszczone. Powoli sytuacja polepszała się. Zimno i głód dawały się jeszcze [jednak] długo we znaki. Wielu chorych odmroziło sobie palce, ręce, nogi, a menu było tak ograniczone, tak mało pożywne, że naprawdę
można się dziwić, w jaki sposób pozostali przy życiu to wytrzymali. Na początku nawet nie można było zapewnić chorym prywatnych paczek żywnościowych. Rewidowano także pielęgniarki i służbę szpitalną, czy nie niosą oni jedzenia dla chorych. Jedzenie mogli [bowiem] zabierać [tylko] dla siebie. Później sytuacja uległa poprawie. Dopuszczono przynoszenie paczek z jedzeniem dla chorych.
Zaczęła się epidemia tyfusu plamistego717. Znaczna liczba ewakuowanych z różnych miast i miasteczek tu, w Warszawie, żyła w najgorszych warunkach. Wielu z nich musiało bytować w tzw. punktach. Większość punktów znajdowała się w byłych



714 Zob. dok. 30.
715 Jesienią 1939 r. Niemcy przekształcili szpital na Czystem w szpital wojskowy. Dość szybko jednak rozkaz odwołano i miał on być przeznaczony do leczenia Niemców i volksdeutschów. Ostatecznie jednak pozostał szpitalem żydowskim zakaźnym. Zob. Getto warszawskie II, s. 285.
716 W innych źródłach podane są różne liczby łóżek w szpitalu na Czystem: 1500 (zob. Tak było... Sprawozdania z warszawskiego getta 1939–1943, oprac. J. Adamska, J. Kaźmierska, R. Sakowska, Warszawa 1988, s. 36) oraz 1100 (zob. Getto warszawskie II, s. 284).
717 Mowa o epidemii, która wybuchła w pierwszej połowie 1940 r. Jej szczyt przypadł na okres od marca do maja.