Nie jest [on] odosobniony. Inni wykazują wprost niepojętą wytrwałość w cierpieniu,
znoszą niewypowiedzianą mękę, tłumią wzbierającą rozpacz i gorycz. Zdobywają
się dla swych [23] najbliższych i przyjaciół na słowa otuchy i nadziei. Starają się nie
dostrzec kajdan i mroku więziennego.
A wielu wykazuje niepojętą wprost żywotność. Pragnienie życia przepala ich serca,
nic ich nie wstrzyma od niebezpieczeństw walki o byt. W każdą godzinę, minutę narażają swe życie, by móc żyć… Mocno przerzedzają oprawcy ich szeregi, a oni wciąż na nowo, z coraz większą energią rzucają się w wir walki…
Dziwna to siła, jaka każe tysiącom skazanym trwać i nie poddawać się tragicznemu przeznaczeniu. Tak, drogi Przyjacielu. Na tym cmentarzysku gdzieniegdzie w ukryciu tlą [się] jeszcze płomienie, które może kiedyś roziskrzą się i rozżarzą sobą świat. Łatwo dostrzec zło, śmiecie, plewy pływające na powierzchni, ale znacznie trudniej w tym gnojowisku ludzkim odkryć prawdziwe perły nieocenionej wartości. Nie dziwię się, że [24] pierwsi chrześcijanie – rewolucjoniści, szukali świętości nie w błyszczącym blaskiem zewnętrznym świecie ludzi bogatych, ale wśród maluczkich, upadłych, poniżonych rodów.
Na dnie cierpienia, na dnie męki ludzkiej, w otchłani goryczy – kryje się źródło
prawdziwej, świętej, wiecznej miłości, która każe trwać i wierzyć w zmartwychwstanie Człowieka. Pisze Pan… trzeba gorycz utraceń i ból doznań osobistych wynieść poza nawias, zdobyć się na perspektywę czasów...
Wiem. Nie sposób żyć ze złamaną duszą, lecz nie potrafię zdławić w sobie bólu
i goryczy, wynieść je poza nawias, one z każdym dniem coraz ściślej zespalają się ze mną, stają się niemal mną samym. Zachować niewzruszoność, kazać sercu zamilknąć w gehennie ludzkiej! Niech lepiej rozpacz rozsadzi piersi, niech cierpienie skrzepnie, nie chcę zapomnieć i nie zapomnę!
Byłby to gwałt zadany sobie! Cierpienie, ono [25] najpotężniejsze, ono tworzy
perspektywę czasów, ono b[…]b dzieje.
…Przechodziłem ulicą W. Ulicę przecinał pośrodku mur. Dzień był przecudny.
Z daleka na wzniesieniu widniał lasek. Nieprzeparta tęsknota owładnęła mną. W tej
chwili wyobrażałem sobie, że kroczę z Panem wśród drzew i rozmawiamy ze sobą,
a wokół nas cała przyroda odżywa w przebogatej swej szacie, zapach żywicy unosi się w powietrzu, upaja nas, przyprawiając o lekkie zamroczenie.
Wtuliłem głowę w trawę i przysłuchuję się oddechowi brzemiennej ziemi, z głębi
dochodzi niemilknący nurt odradzającego się bytu.
Cisza. Wielka chwila.
Narodziny życia.
…Nagle wybuchłem śmiechem. Przede mną wznosił się kilkumetrowy, kruszący
się, nietrwały mur. Jedno uderzenie i mur by się zawalił. [26] Kilkanaście metrów ode mnie stał wyprostowany żandarm w groźnej postawie.
Nosił hełm i nabity karabin.
Śmieszny, głupi człowieku?
…Murem nie zaćmisz słońca ni zieleni.
…Karabinem nie wstrzymasz przepotężnego nurtu dziejów.
…Kolbą nie uśmiercisz wiecznie czuwającego serca.
…Jestem za murem. Mierz w te słowa! Celuj w uczucie, w myśl!