złodziei i zaczęli za nimi iść. Kiedy funkcjonariusze policji weszli na schody, prowadzące do mieszkania Kuby, złodzieje już się [w nim] znajdowali. Policjanci nie wiedzieli, gdzie weszli bandyci i zapukali naprzeciw, do sąsiada Zilberinga. Na pytanie, kto puka, padła odpowiedź. Rozmowę tę podsłuchali złodzieje i szybko otworzyli drzwi, aby uciec. Kiedy policjanci [3] zauważyli, że otwierają się drzwi, chcieli się dostać do [właściwego] mieszkania i w tym momencie padły ze strony złodziei dwa strzały w ich kierunku. Jeden policjant padł martwy na miejscu, a drugi został ranny. Kiedy sąsiad z naprzeciwka usłyszał niespodziewane strzały, narobił wielkiego krzyku. Jego żona pobiegła do Ogrodu Krasińskich, gdzie stacjonowali żandarmi oraz wojsko i zameldowała o strzelaninie. W tym samym momencie żandarmi zaalarmowali wojsko i razem z polskim policjantem ruszyli do domu na Nalewkach 9. Kiedy doszli i zobaczyli, że brama jest zamknięta, to otworzyli bb[...]bb weszli do bramy i bb[...]bb. Kiedy weszli na podwórze bb[...]bb ustawili wartę przy drzwiach każdego lokatora bb[...]bb, żeby nikt nie mógł wyjść. Żandarmi razem z polskim policjantem przystąpili do śledztwa w sprawie strzelaniny. Przede wszystkim weszli do mieszkania złodzieja. Ranny Polak zameldował, że z tego miejsca padły strzały. W mieszkaniu złodzieja zrobiono bardzo dokładną rewizję. Potem rozkazano wszystkim żołnierzom, którzy znajdowali się [w pobliżu]
przeprowadzić rewizję we wszystkich mieszkaniach kamienicy. Podczas tego procederu żołnierze rabowali wszystko, co się tylko dało. Rewizje trwały do nocy. Następnie żandarmi kazali wszystkim lokatorom [4] położyć się spać. Zatrzymali tylko rodzinę złodzieja, a pozostałych, znajdujących się w tym domu, przekazali do dyspozycji polskiej policji791. Karetka pogotowia zabrała martwego i rannego policjanta, a żandarmi i żołnierze opuścili podwórze. Polska policja trzymała aresztowanych kilka dni i ich zwolniła. Interesujący jest fakt, że trzy dni po strzelaninie żydowska kobieta, która znała poszukiwanego złodzieja, spotkała go na jakiejś ulicy. Narobiła wrzasku, że to jest ten bandyta z Nalewek 9 i złapała go przed zgromadzonym tłumem. On zaczął wtedy krzyczeć, że ta kobieta jest wariatką. Tłum odciął ją od niego, a wtedy uciekł. W tych samych dniach samochód podjechał przed gminę i aresztował zakładników, nakładając na gminę kontrybucję792. Gmina zapłaci tę kontrybucję i zakładnicy będą zwolnieni.
Nieszczęśni mieszkańcy Nalewek 9 [mogli wreszcie] odetchnąć trochę lżej. Ci nieszczęśni nie wyobrażali sobie, że grozi im [nadal] coś okrutnego, co przerazi całą żydowską ludność w Warszawie.
Osiem dni po strzelaninie793 do bramy domu złodzieja na Nalewkach 9 podjechał
niespodziewanie duży samochód z żołnierzami SS. Część z nich [5] ogrodziła
róg Nalewek i Nowolipek oraz dom Nalewki 11, pozostali wbiegli do bramy numeru 9 z wycelowanymi rewolwerami. Kazano zatrzymać się wszystkim mężczyznom, którzy
791 Pomyłka autora, w rzeczywistości bowiem aresztowano wtedy 53 mężczyzn, w tym lokatorów kamienicy przy ul. Nalewki 9 oraz tych przypadkowo znajdujących się na miejscu w czasie rewizji. Por. dok. 1.
792 Kontrybucja w wysokości 300 tys. złotych została nałożona na RŻ 17 listopada 1939 r. Termin jej uiszczenia wyznaczono na 19 listopada. Na skutek interwencji Czerniakowa datę wpłacenia okupu kilkakrotnie przekładano. Niemcy aresztowali pięciu losowo wybranych członków RŻ jako zakładników. Zob. Adama Czerniakowa dziennik, s. 62.
793 53 mieszkańców kamienicy aresztowano już 13 listopada 1939 r., w dniu przestępstwa i rewizji. Osiem dni później, czyli 21 listopada, zostali oni rozstrzelani.