RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. I

strona 428 z 575

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 428


Po 25.05.1942, Warszawa-getto. [Menachem Mendel Kon?], Relacja pt. "מײַן באַזוך אין
געטאָ־תּפֿיסה" [„Moja wizyta w więzieniu w getcie”]


[1] Lipiec 1942 [r.].


                                           Moja wizyta w więzieniu w getcie
Po otrzymaniu zaproszenia od administratora więziennego, pana Rudniańskiego882, postanawiam dzisiaj, 25 maja 1942 r., odwiedzić więzienie. Chcę na własne oczy zobaczyć, jak żyją tam „straszliwi przestępcy”, mężczyźni, kobiety, dzieci [w wieku] od 13 do 15 lat, którzy zostali uwięzieni zgodnie z rozkazem niemieckiej władzy za przejście na drugą stronę szarego muru getta albo za nienoszenie na właściwym miejscu opaski, którą okupant nazywa oznaką hańby, albo – po prostu – za to, że złapany jest Żydem, a zgodnie z rozkazem zwycięzców, trzeba Żydów bestialsko eksterminować. Właśnie za te grzechy siedzi w więzieniu getta 1600 osób, w tym 500 dzieci w wieku od 10 do 15 lat. Te dzieci nie chciały umierać z głodu, więc przedostały się na aryjską stronę po kilogram chleba, [trochę] kartofli. Za ten „wielki grzech” znalazły się w więzieniu, gdzie są traktowane tak strasznie, że umrą tam wszystkie powolną śmiercią.
Wchodzę do kancelarii, do administratora, pana Rudniańskiego, który mnie grzecznie przyjmuje i przeprasza delikatnie [2] za to, że nie będzie mi towarzyszył przy wizytacji wszystkich cel więziennych. Musi, niestety, wyjść, ale przekaże misję komendantowi więzienia883. Prosi do swojej kancelarii komendanta i nakazuje mu, żeby mnie oprowadził i udzielił wszystkich wyjaśnień na temat tego, co tam zobaczę.
Komendant więzienia wykonał rozkaz dyrektora perfekcyjnie.
Przede wszystkim idziemy do cel, w których są zamknięci więźniowie. Warunki
lokalne są fatalne, a w dużej części cel, gdzie może wejść od 15 do 20 osób, wpakowano ich 90–100. Powietrze tam jest tak trujące, że znaczny procent więźniów umiera na skutek zatrucia. Idziemy od celi do celi, widzimy przerażające sceny. Ludzie wychudzeni, wysuszeni, z zapadniętymi, wygaszonymi oczami, ludzkie szkielety, dziewięćdziesięcioprocentowe trupy, które pomimo rozkazu komendanta nie mają sił wstać! Przenika mnie dreszcz, gdy widzę te żywe trupy machające rękoma; czegoś się domagają. Niestety, w niczym nie mogę im pomóc. Pytam, czego chcą, trochę świeżego powietrza, ale my nie możemy tego dać.
Ci ludzie z uporem rwali się [3] do życia, nie chcieli gasnąć jak świece z głodu,
przechodzili na drugą stronę muru, by zdobyć chleb i uciszyć głód. Za to przestępstwo zostali osadzeni w więzieniu, gdzie czekają na wyrok. Potem, po skazaniu ich na śmierć przez rozstrzelanie, oczekują [już tylko] tego czarnego dnia, kiedy hitlerowskie bestie wykonają wyrok.



882 Izaak Rudniański, podobwodowy I Rejonu SP, od lipca 1941 r. zastępca kierownika Aresztu Centralnego dla Dzielnicy Żydowskiej. Kierownikiem tego aresztu był zaś Leopold Lindenfeld. Zob. też ARG. Getto warszawskie II, dok. 101.
883 Komendantem Aresztu Centralnego był Ignacy Blaupapier, funkcjonariusz SP, podobwodowy w Wydziale Gospodarczym. Zob. też ARG. Getto warszawskie II, dok. 102.