RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. I

strona 429 z 575

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 429


Przerywamy na krótko wizytację męskiego więzienia i idziemy na pierwsze piętro
obejrzeć więzienie dla kobiet, gdzie zamknięte są przestępczynie tego samego
gatunku. Tam powietrze jest trochę czystsze. Intendentka żeńskiego więzienia wygląda na uczciwą [osobę], narzeka na ciasnotę, na bardzo skromne i chude wyżywienie. Każdy więzień dostaje wszystkiego 20 dkg chleba na dzień. Tak jest na papierze, bo w rzeczywistości otrzymuje 16 dkg[:] dwa razy dziennie zabarwioną wodę, która ma być kawą, [a] na obiad – trochę rzadkiej, wodnistej, nieokraszonej zupy. To jest dieta prowadząca do powolnej śmierci. W żeńskim więzieniu znajduje się parę cel przeznaczonych specjalnie dla więźniów z inteligencji. Tam jest czyściej, jaśniej, [osadzeni] ubrani są [4] przyzwoicie. Ale na ich twarzach też widać głęboki niepokój i cierpienie. Oni nie narzekają, ale w ich milczeniu jest tyle bólu, tyle moralnego cierpienia, że nie potrafię przekazać tego piórem. Idziemy dalej w towarzystwie intendentki kobiecego więzienia. Narzeka ona na nienormalne warunki, które panują tu, w więzieniu. Na moje pytanie, kto jest temu winien, otrzymuję lękliwą odpowiedź: gmina. Idziemy dalej i dochodzimy
do celi, gdzie są uwięzione młode dziewczęta i dzieci. Powietrze tam jest tak duszące, że niemożliwością jest [choćby] stanąć pod drzwiami. Komendant wzdycha i mówi: „Trudno, o dorosłych więźniach już nie mówię, ale popatrzcie na dzieci, na młodych. Nie ma komu ich ratować od śmierci głodowej i można to zrobić jedynie z pomocą patronatu884 stworzonego dla młodych «przestępców», złożonego z uczciwych działaczy, którzy będą troszczyć się o dodatkowe jedzenie dla tych młodych, o bucik, o to, by dziecko nie chodziło w «łachmanach»”. Tu do rozmowy włącza się intendentka. Tłumaczy nam, jak szerokie pole jest tu dla pracy społecznej, i że dla działacza najświętszym obowiązkiem jest troszczenie się o żydowskie dziecko, [5] o młodzież przebywającą czasowo w więzieniu. Ona przecież ma rację – myślę sobie, trzeba coś robić dla tych małych, zdeprymowanych „przestępców”.
Schodzimy z powrotem do męskiego więzienia, gdzie mam zakończyć wizytę i tu
natrafi am na straszliwy obraz, mrożący krew w żyłach. Zatrzymujemy się przy celi.
Komendant wyjaśnia mi, że są to cele śmierci i pyta mnie, czy chcę je zobaczyć. Na moje pytanie, co to znaczy cela śmierci, wyjaśnia, że do tych czterech cel wrzuca się bardzo ciężko chorych więźniów i tam czekają oni na śmierć885.
„Otwórzcie” – mówię do komendanta. „Chcę zobaczyć wszystko, co dzieje się
w tym piekle”.
Komendant otwiera cele; takiego piekła, takiego straszliwego cierpienia nie da się
[po prostu] opisać. W ciemnej, brudnej celi, na brudnych szmatach, leży sześć jęczących, skłębionych ciał, nie mogę w żaden sposób rozpoznać, czy są to ludzie. Stoję przepełniony goryczą, pęka mi mózg, szukam w myślach i sprawdzam w mojej pamięci, czy w historii świata, a szczególnie w żydowskiej historii zaszło kiedykolwiek coś podobnego. [6] Nie! O tak strasznych tragediach nie opowiada nam historia. Tylko hitleryzm mógł stworzyć takie diabelskie okrucieństwa, tylko system hitlerowski mógł zmienić ludzi w dzikie zwierzęta.



884 Przy Komendzie SP działał Patronat nad Więźniami, któremu przewodziła Felicja Czerniaków (1883 lub 1887–1950). Patronat ten postawił sobie za cel zapewnienie opieki medycznej, dożywianie i zaopatrywanie osadzonych w odzież. W szczególności opiekował się więźniami nieletnimi. Zob. Getto warszawskie II, s. 357.
885 Chorzy więźniowie byli też przewożeni do szpitali w getcie.