RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Getto warszawskie, cz. I

strona 474 z 575

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 474


ścioro dzieci. Była uchodźczynią z Aleksandrowa pod Łodzią. Pewien czas pracowała w internacie na Dzikiej 3. W dniu 22 VII [1942 r.] pracowała jako kucharka w internacie na Zamenhofa 9. Dowiedziawszy się o wysiedleniu z Dzikiej, przyleciała ratować swe dzieci. Niestety, były już w wagonie. Jak szalona biegła z jednego miejsca na drugie, na próżno błagała Służbę Porządkową o wydanie jej dzieci. Służba nie pozwoliła jej nawet wejść do domu. Po blisko półgodzinnym szamotaniu się ze sobą półprzytomnej Goldwasserowej udało się, dzięki interwencji byłych kierowników domu Dzika 3, wejść do swego mieszkania po paczkę. Zabrawszy paczkę, poszła dzielić los dzieci. Rozdzierające serce sceny rozegrały się w bramie. Młodzież stawiła Służbie Porządkowej opór, [w]tłoczyła się do kancelarii, szukając schronienia u kierownika. Ten ostatni ze łzami w oczach żegnał się z młodzieżą. Otworzył magazyn i rozdał młodzieży wszystko. Ale tu zaszedł fakt znamienny i młodzież oszalała z rozpaczy chciała [4] się rzucić na magazyn. Z trudem udało się personelowi bursy opanować sytuację i doprowadzić
do sprawiedliwego podziału magazynu. Zaopatrzono młodzież w kołdry, bluzy,
spodnie, chleb, do całkowitego prawie opróżnienia magazynu. Pozostało tylko kilkanaście k[ilo]g[ramów] chleba. Młodzież bursy z rozpaczy wpadła w stan zdziczenia. Udała się na IV piętro, gdzie był bogaty magazyn internatu, i rozpoczęła razem ze starszą dziatwą internatu rabunek. Rabowano magazyn i obrabowano małe dzieci, wyrywając im chleb. To wszystko działo się przy akompaniamencie płaczu mniejszych dzieci i personelu oraz przy krzykach Służby Porządkowej, która chodziła od pokoju do pokoju, zganiając dziatwę i młodzież na dół do szpaleru. Akcja trwała trzy godziny. O [godzinie] 2 po poł[udniu] dom był pusty i wyglądał jak po pogromie. Tego samego dnia prowadziła Służba Porządkowa akcję w punkcie Stawki 91029, gdzie mieszkało ponad 1000 uchodźców. Przebieg [jej] był analogiczny. Z dzieci wysłanych z bursy i internatu
uratowała się z wagonu E. Cukier, dziewczynka lat 17. Była ona jeszcze dwa razy
wzięta na Umschlagplatz i dzięki sprytowi się uratowała. Spośród starszych uratował się Sz. Knecht1030. Poszedł dobrowolnie z całą swoją rodziną. Spotkał go autor tego opisu w grudniu [19]42 r. Od niego się dowiedział, że transport z Dzikiej 3 zajechał dopiero 23 VII [1942 r.] do Treblinki1031 o godz[inie] 7. Tam oddzielono kobiety i dzieci, które pierwsze poszły do „kąpieli” o 10 rano. Cały czas słychać było tylko warkot motoru. Gdy o [godzinie] 3 po poł[udniu] widział, że nikt nie wraca, postanowił uciec. Uciekł do Wągrowa1032, a stamtąd do obozu w Klimontach1033, 25 km od Treblinki. [4a] cW Klimontach pracował w obozie do czasu rozwiązania obozów i przesłania obozowiczów do jednego z czterech zatwierdzonych gett w dystrykcie warszawskim. Najpierw udał się



1029 Punkt przy ul. Stawki 9 znajdował się w położonej tuż przy murze getta czteropiętrowej kamienicy. W budynku tym nie było kanalizacji i panowały bardzo złe warunki oraz wysoka śmiertelność. Według różnych źródeł w owym punkcie przebywało od 950 (w tym 400 dzieci) do 1200 osób. Zob. Getto warszawskie II, s. 345–346.
1030 Knechtowi udało się zbiec z Treblinki już 23 lipca 1942 r., a więc w dniu przybycia pierwszego transportu.
1031 W oryg. tu i w innych miejscach konsekwentnie: Treblinek.
1032 Prawdopodobnie chodzi o Węgrów (pow. Sokołów Podlaski). We wrześniu 1942 r. zginęło ok. 8 tys. tamtejszych Żydów, większość w ośrodku zagłady w Treblince.
1033 Klimonty (pow. Siedlce). W miejscowości tej funkcjonował obóz pracy gospodarki wodnej przeznaczony dla Żydów. Por. M. Janczewska, Obozy pracy przymusowej dla Żydów…, s. 317–318.