Idę dalej. Coś ściska mnie w sercu. Zbliżam się do północnych stron. Wszędzie
widać zamknięte ulice, zabarykadowane murami, Warszawa odcięta, zamknięta, kończy się sztucznie średniowiecznymi murami. Ultima Thule152.
Mury, mury, mury…
Znam dobrze Warszawę. Gdy wszedłem w boczne ulice, przestałem się orientować w planie miasta. W jakiś wyrafinowany i niezrozumiały sposób zostały ulice posiatkowane, wycięte i pokiereszowane. To mury przechodzą przez środek ulicy, to znów kamienica zostaje wyłączona z dzielnicy żydowskiej. Jedna ulica jest pocięta na dwie części, środkowa część należy do jednej dzielnicy, a dwa końcowe odcinki ulicy należą do innej dzielnicy. Opowiadają mi znajomi, jak to zostało wszystko misternie i cudacznie urządzone. To w tym celu, aby ukrócić szmugiel, to znów, aby ułatwić komunikację. A więc co kilka miesięcy następuje nowe wyrównanie granic dzielnicy, co oznacza w rzeczywistości jeszcze [3] jedną męczarnię w łańcuchu niekończących się szykan i prześladowań. Dziesiątki tysięcy ludzi zwykle po raz drugi, po raz trzeci, często nawet czwarty przeprowadzają się w ciągu kilku dni. Do jednego pokoju spędza się całe rodziny, które tracą swój dobytek, meble i to wszystko, co w tych warunkach chroni od głodu, chłodu i chorób. Narażeni są na ograniczoną153 ilość powietrza, łóżek, kontakt z chorymi sąsiadami, konieczność wyprzedawania resztek rzeczy, które stanowiły ostateczną rezerwę dla ludzi pozbawionych innych środków utrzymania, na utratę opału, zapasów żywności etc. W ten sposób reguluje się nowe granice getta, aby za kilka miesięcy lub wcześniej znów oddzielić kilka innych ulic od dzielnicy. Nikt nie jest pewny tego, czy mury go nie pochłoną. Nawet najbardziej przewidujący nie potrafi sobie tak obliczyć, aby znaleźć się w domu, który nie jest narażony na wyłączenie
z dzielnicy, bo jest wiele domów, które stoją daleko od granic i murów, [a] mimo to są wydzielone, wyłączone ze strefy, w której wolno mieszkać. Wszelkie sąsiedztwo
fabryki, kościoła, domu państwowego, szpitala, urzędu itd. może przyczynić się do
wyłączenia domu z getta.
Przy tym nikt tu się nie liczy z najżywotniejszymi interesami ludności. Nic to, że
dla spełnienia jakiegoś kaprysu czy niewczesnego pomysłu pół miliona ludności musi okrążać całe ulice, między którymi komunikacja dotychczas zupełnie normalna trwa obecnie 20 minut do jednej godziny, choć są to ulice bezpośrednio ze sobą sąsiadujące. Nic to, że dla wyłączenia jednej ulicy podzielone jest getto na dwie części, tzw. małe getto po południowej stronie i właściwe północne getto, a te dwie części połączone są jedną ulicą154, zresztą również do połowy tylko przechodzącą przez getto, wąskim korytem, przez które przetacza się równocześnie kilkanaście tysięcy ludzi. Tyle już wiem o murach, choć ich jeszcze nie przekroczyłem.
152 Wyspa położona na północnych krańcach świata, kraniec świata (łac.).
153 Pierwsza część zdania została dopisana takim samym atramentem przez autora w miejsce przekreślonych słów: „Warunki higieniczne, a więc”.
154 Mowa o ul. Żelaznej. W grudniu 1941 r. wyłączono z getta domy o nieparzystej numeracji na tej ulicy, a wzdłuż jezdni wzniesiono mur. Zob. Rada Żydowska w Warszawie, dok. 11.