RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Ostatnim etapem przesiedlenia jest ś...

strona 113 z 250

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 113


106 Ośrodek zagłady Chełmno nad Nerem (Kulmhof am Nehr) [1]

tunel długości [11] ok. 50 metrów. Przeszkoda polegała tylko na tym, że nie wiadomo, co począć z wykopaną ziemią. Inni znów chcieli otworzyć zamurowane okienko (szerokości jednej cegły). Z powodu silnego mrozu nie umieliśmy, choć zdrowe chłopy, ruszyć ani jednej. Zrezygnowani ułożyliśmy się do snu.

W środę, 14 I, przyniesiono gorzką kawę i chleb. Zaraz po śniadaniu Krzewacki z Kłodawy, który już od pewnego czasu nosił się z myślą o samobójstwie, szybko przygotował sobie pętlę ze sznura i zawiesił wokół szyi. Krzewacki prosił Gecla Chrząstowskiego, ażeby usunął paczkę spod jego nóg i zakneblował mu usta, tak ażeby mógł szybciej stracić oddech. I rzeczywiście Chrząstowski tak uczynił. Krzewacki miał bardzo lekką śmierć. Targnął się na swoje życie, gdyż – jak nam powiedział – nie był w stanie przypatrywać się wszystkim tym okropnościom. Po przecięciu sznura ułożyliśmy z boku jego ciało. Natychmiast po nim postanowił popełnić samobójstwo Gerszon Świętosławski z Izbicy Kujawskiej. Był on towarzyszem pracy Krzewackiego przy grobach i powiedział nam: pracowałem razem z Krzewackim i chcę razem z nim spocząć w grobie. Z powodu późnej godziny – w każdej chwili spodziewaliśmy się strażników – nikt nie chciał Świętosławskiemu pomóc w samobójstwie. Dlatego też on sam pospiesznie wziął sznur, zrobił pętlę, zarzucił sobie na szyję i stojąc na podłodze, celowo skręcał swoim ciałem, ażeby jak najszybciej sam się zadusić.

Podczas tych jego zmagań zapukano do piwnicy. Młody Moniek Halter szybko przeciął sznur. Świętosławski upadł na ziemię i zaczął ciężko dyszeć, gdyż znowu zaczerpnął powietrza. Kiedy strażnik odszedł, nie chcąc go ratować (gdyż po co?), a jednocześnie nie mogąc przypatrywać się jego mękom, prosiliśmy Gecla Chrząstowskiego, ażeby położył temu kres. Chrząstowski zrobił pętlę, zarzucił na szyję i przytrzymując nogami ciało, tak długo ciągnął z całej siły za sznur, dopóki Świętosławski nie wyzionął ducha. Pozostawiliśmy ciała zmarłych, nie przykrywając ich. Tak leżeli oni w ciągu kilku dni.

O ósmej rano byliśmy już przy wykopach. O dziesiątej nadeszło pierwsze auto z ofiarami z Izbicy. Do dwunastej zdołano obrobić trzy szczelnie wypchane auta. Z jednego z tych aut wyciągnięto martwe ciało cywilnego Niemca. Był to jeden z kucharzy. Prawdopodobnie zauważył, że jeden z Żydów ma jakąś kosztowność, pobiegł więc za nim do auta, chcąc ją zrabować. W tym momencie jednak zatrzaśnięto drzwi. Jego krzyki i wrzaski puszczono mimo uszu i oto został uduszony razem z innymi. Zaraz potem, jak go wyciągnięto z auta, nadjechał specjalny wóz z pałacu z sanitariuszem. Zwłoki odwieziono z powrotem39. Niektórzy mówili, że