RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Ostatnim etapem przesiedlenia jest ś...

strona 123 z 250

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 123


116 Ośrodek zagłady Chełmno nad Nerem (Kulmhof am Nehr) [2]

osiedla rolne. Procedura polegająca na uiszczeniu podatku pogłównego w wysokości 4 RM, badania lekarskiego i wcześniejszego wywiezienia do Chełmna części mężczyzn żydowskich objęła zarówno Koło i Dąbie, jak też wymienione wyżej miejscowości.

Nie ulega wątpliwości, że ta akcja była doskonale przygotowana i skoordynowana, a miejscowa żandarmeria została dokładnie poinformowana o losie czekającym ludność żydowską. I tak np. w Izbicy Kuj[awskiej] ani jeden żandarm, w tym m.in. podpor. Johanns, sierżant Plätzenieder i szeregowy żandarm Schmalz59, nie poinformował żadnego Żyda o prawdziwych wydarzeniach, natomiast wszyscy oni kłamali i twierdzili, że nic im nie wiadomo o jakimkolwiek wysiedleniu Żydów.

Zabrani wcześniej Żydzi spełnili funkcję grabarzy.

W okresie od 2 do 9 stycznia zabici zostali Cyganie, zabrani z getta żydowskiego w Łodzi (niektórzy sądzili, że Cyganie są politycznymi wygnańcami z Jugosławii). 10 i 12 stycznia zabici zostali Żydzi z Kłodawy, 13 stycznia – Żydzi z Bugaju, 14 i 15 stycznia – Żydzi z Izbicy Kuj[awskiej], 16 stycznia zaś

– Żydzi z Łodzi. Pierwsza partia „wysiedlonych” do Chełmna Żydów łódzkich liczyła 750 rodzin, ok. 3 tys. osób. Informatorzy (grabarze, zabrani 15 stycznia z Łodzi do Chełmna) twierdzili, że „wysiedlenie” Żydów z Łodzi obejmowało 10 tys. osób.

Żydzi zostali przywiezieni samochodami ciężarowymi, początkowo w grupach liczących po 60, a później 90 osób. Bagaże złożono w kościele, znajdującym się po lewej stronie ulicy. Budynki położone wokół kościoła zostały obstawione przez umundurowanych i nieumundurowanych gestapowców. Dalej na lewo leży ta właśnie wieś. Na prawo od ulicy, oddalony o ok. 100 metrów, znajduje się chełmiński zamek. Za każdym razem właśnie tam kierowały się samochody z ofiarami. Przy wysiadaniu z samochodu pomagał im starszy, ok. 60-letni Niemiec, który zachowywał się bardzo serdecznie. Trzymał niemowlęta, tak aby matki mogły zejść z samochodu, pomagał przy wysiadaniu ludziom starym i chorym. Chorzy opierali się o jego ramię w drodze do pałacu. Swoim serdecznym zachowaniem zdobywał powszechną sympatię i zaufanie.

Pałac, o którym mowa, jest starym jednopiętrowym budynkiem, znajdującym się za małym pałacykiem, zniszczonym w trakcie działań wojennych lat 1914–18. Ponure wrażenie robi widok okien bez szyb. Właściwy budynek znajduje się na drugim dziedzińcu. Pomieszczenie, w którym zgromadzono ofiary, było dużym, dobrze ogrzanym pokojem. Stamtąd schody prowadzą na dół, na parter. Znajduje się tam korytarz, przy jego wyjściu usytuowano rampę, do której schodzi się małymi schodami. W suterenie znajduje się wiele pomieszczeń piwnicznych. Brama wejściowa prowadzi na pierwszy dziedziniec, druga brama zaś prowadzi na następny, właściwy dziedziniec zamkowy. Cały zamek był pilnowany