RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Ostatnim etapem przesiedlenia jest ś...

strona 163 z 250

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 163


156 Ośrodek zagłady Treblinka II [13]

W budynku pełnym trupów.

Kiedy stanęliśmy na progu, pociemniało nam w oczach. W baraku było pełno trupów. Były to zwłoki rozstrzelanych. Przez szparę w ścianie baraku zobaczyliśmy po drugiej stronie ukraińskiego wartownika z karabinem. Tu nie można było nic zdziałać. Wyszedłem z powrotem na dwór.

Matka z synem.

Jak się później dowiedziałem, rozstrzelano wtedy Żydów z transportu kieleckiego, który przybył w tym dniu rano do Treblinki. Była wśród nich [29] pewna matka z synem. Kiedy chciano ich rozłączyć, kobiety – na lewo, mężczyźni – na prawo, syn zapragnął pożegnać się po raz ostatni ze swoją matką. Nie pozwolono mu, odpędzono. Wyciągnął wtedy scyzoryk i dźgnął nim Ukraińca. Za karę rozstrzelano tego dnia wszystkich znajdujących się w obozie Żydów kieleckich.

Żyd z czerwoną łatą.

Siedząc znów przed barakiem, zauważyłem po pewnym czasie wóz zaprzężony w konia. Na wozie siedział Żyd z trójkątną czerwoną łatą na kolanie. Kiwnąłem do niego, zapytując wzrokiem: Co z nami będzie? Odpowiedział wymownym ruchem ręki: szmelc.

[30] Uwaga, warszawiacy!

Plac między barakami, pod którymi siedzieliśmy, był strzeżony ze wszystkich stron. Pod słupem telefonicznym stały dwie wielkie tablice, które zauważyłem dopiero teraz. Przeczytałem wydrukowany olbrzymimi literami napis: „Uwaga, warszawiacy”. Był to regulamin dla ludzi, którzy normalnie przybywają do obozu pracy, oddają swoją odzież do odwszenia i dezynfekcji. Zapewniano przy tym, że pieniądze i rzeczy zostaną zwrócone…

Euch wird gar nichts geschehen146 – czarowali nas pięknymi słówkami.

Nieco później podszedł do nas esesman i wygłosił przemówienie. Mówił [31] spokojnie, a chwilami nawet z humorem: „Nie bójcie się147 – powtarzał co chwila. – Nic wam się nie stanie”148. Te trupy tutaj w baraku, czarował nas Niemiec, przywieziono do nas. Ci ludzie podusili się w wagonach z braku powietrza. My za to nie odpowiadamy. Tu każdy będzie dobrze traktowany. Każdy otrzyma zatrudnienie w swoim zawodzie: krawcy w pracowniach krawieckich, stolarze w warsztatach stolarskich, szewcy jako szewcy. Każdy dostanie pracę i chleb. Niektórzy zaczęli podawać swoje zawody. Ośmieleni podeszli bliżej, a Niemiec śmiał się szeroko i życzliwie, sprawdzał ich muskuły, poklepywał po plecach: „Tak, tak, dobrze, jesteś silny, nadajesz się!”149. Rozległy się oklaski. [32] Większość spośród tych, którzy