RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Ostatnim etapem przesiedlenia jest ś...

strona 187 z 250

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 187


180 Ośrodek zagłady Treblinka II [13]

– „Idioci” – usłyszałem nagle tuż obok siebie znajomy kwik, i w tej samej chwili poczułem straszliwy ból w twarzy. Myślałem, że już nie mam oka. W taki ładny sposób potraktował mnie sam komendant i z całym impetem zaczął okładać moją głowę gumowym pejczem. Mój występek polegał na tym, że zbyt dużo czasu zmarnowałem przy robocie. To nie ja powinienem był związywać [140] buty, tylko ci, co się rozbierają. Oni sami, ci, co szykują się do kąpieli, są zobowiązani do związywania swoich butów i oddawania ich w najlepszym porządku. Kobiety, które stały w drzwiach baraku, ze strachem i bólem patrzyły, jak ten obrzydliwiec mnie okłada, i same wzięły się za związywanie swoich butów, aby pozbyć się tego oszalałego niemieckiego psa.

Bardzo słusznie ktoś powiedział, że Żydzi bardziej boją się Niemców niż śmierci. Biegną wprost w ramiona anioła śmierci, aby tylko nie patrzeć więcej prosto w twarz żadnemu Niemcowi.

Kiedy kapitan w końcu zmęczył się okładaniem mnie i zasapany zostawił mnie w spokoju, musiałem zacząć krzyczeć na kobiety, żeby oddawały mi powiązane buty. Po kilku minutach, kiedy [141] kapitan odpoczął, naszła go znowu ochota na bicie i zaczął mi „pomagać” w uczeniu kobiet, jak oddawać buty. Z tym samym impetem jak na mnie i z tym samym rykiem „idioci” na ustach, poleciał teraz do baraku, aby rzucić się na kobiety i dzieci jak drapieżny ptak na małe ptaki, i zaczął okładać i bić swoim pejczem zdezorientowany tłum. Zrobiło się wielkie zamieszanie. Wszyscy chcieli uciec jak najdalej od dzikiego mordercy z czerwonymi policzkami i czarnym wąsikiem.

Tymczasem robota toczyła się normalnym torem. Gdzieś tam w głębi lasku już były podgrzane kotły i zapełniane piece. Niemcy i [142] Ukraińcy zaczęli gonić pierwszą partię nagich kobiet i dzieci drogą do kąpieli.

Już słyszy się nowe fale krzyków i płaczu. Rozpoczęła się ostatnia dzika gonitwa. Instynktownie, jak zwierzęta w rzeźni, czuli, co ich czeka. W tłumie kobiet nie brakuje jednak również naiwnych. One wierzą, że naprawdę prowadzi się je do łaźni, biorą ze sobą ręcznik i kawałek mydła…

Zanim zaprowadzono do kąpieli mężczyzn, przeprowadzono wśród nich selekcję. Oddzielono całą partię i wybrano prawie pięciuset [143] młodych mężczyzn i kazano im ustawić się z boku. Starszych zostawiono w baraku, w którym dopiero co znajdowały się kobiety. Kazano im rozebrać się, oddać związane buty, uruchomiono całą procedurę. Niemniej mężczyźni zachowywali się spokojniej niż kobiety, byli bardziej pogodzeni, zrezygnowani. Jeżeli ktoś płakał, to płakał samotnie, w ciszy. Kilku religijnych mężczyzn, jak zwykle, odmawiało kadisz, inni widuj i rozmawiali między sobą, że idą na Kidusz ha-Szem. Jak tylko zamknięto drzwi do baraku i po tym jak wygoniono ludzi w ostatnią drogę, z lasku nie słychać już było żadnych płaczów ani krzyków…

[144] Pierwszy transport z Warszawy był już załatwiony. Tylko co teraz będzie z nami? Widzieliśmy, jak wybrano nowych 500 ludzi…