RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Ostatnim etapem przesiedlenia jest ś...

strona 204 z 250

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 204


Ośrodek zagłady Treblinka II [13] 197

odłączę się od grupy. Przy robocie jestem niecierpliwy. Tak trwało to do godziny czwartej. Głosy z mordowni dochodziły tego dnia tak jak zawsze. Byłem szczęśliwy, że mogę się tu ukryć przed tymi głosami.

[214] Około czwartej po południu dowiedzieliśmy się, że przyjechały wagony, aby zabrać szmaty. Ja już chciałem zwiewać, uciekać, jak najprędzej spróbować szczęścia, ale niestety nie ode mnie to zależało. Pracowaliśmy tak do siódmej, a ja byłem strasznie niecierpliwy. Wróciłem bardzo zdenerwowany, z myślą o ucieczce.

Niedaleko torów kolejowych spotkałem nowego znajomego Jankewa Lichtenszterna z organizacji „Ha-Techija”210. Bardzo płakał, że jest głodny. Podbiegłem do kupy szmat i przyniosłem mu chleba z miodem. Niemcy kazali nam przyłączyć się do grupy i pomóc w załadowywaniu szmat. Większość wagonów była już jednak załadowana [215] i mocno żałowałem, że nie wykradłem się z lasu. Teraz jest już za późno. Niemcy poganiają, rozdają razy nahajkami. Rozkazują ułożyć szmaty wzdłuż torów, trochę później nadjeżdżają nowe wagony, 12 sztuk. Przechodziłem obok wszystkich wagonów i szukałem miejsca, zauważyłem kapo i zacząłem go prosić, żeby mnie ratował, przepuścił. Za nic nie chciał tego zrobić. Staram się mu przypodobać, ale widzę, że szkoda czasu. Idę do innego wagonu z Lichtenszternem, żeby się naradzić – masz przy sobie pieniądze? Ma 600 dolarów i również polskie pieniądze. [215]211 Mocno go przekonywałem, że też powinien uciekać, ale gdzieś w ostatniej chwili mi zniknął. Postarałem się o butelkę wody – pieniądze mnie nie interesowały. Wziąłem tylko butelkę wody, trochę waluty, zauważyłem całą walizkę z pieniędzmi i wartościowymi rzeczami, ale nie miałem do tego głowy, a mogłem przykryć to kocem i zatrzymać dla siebie.

Herszkowicz – ojciec z synem. Pomagali i też mieli zamiar uciekać. Trochę później zauważyłem, jak ktoś wrzucił do wagonu palto. Moje własne palto. Biorę to za dobry znak. Niezabrane do domu. W ciemności znalazłem drugie – długie chasydzkie. [216] Z nami w wagonie jeszcze czwarty człowiek, tym ostatnim płaszczem przykryliśmy pozostałych. Siedzimy i czekamy, drżąc, kiedy pociąg odjedzie, a może, nie daj Boże, odjedzie dopiero rano. 15 minut później – kontrola Niemców. Przeszła spokojnie, potem przemknął ktoś pod kołami, ukraińskie i niemieckie głosy – przeszło spokojnie. Pociąg rusza, jedziemy. Mijamy pierwszą stację, dwa kilometry dalej. Po tej stacji chciałem skakać, słyszę głosy Ukraińców, powstrzymuję się, czekać, jeszcze 3 kilometry. Skaczemy na umówiony znak, ostatni czeka