RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Ostatnim etapem przesiedlenia jest ś...

strona 45 z 250

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 45


38 Obóz przejściowy w Pomiechówku [5]

rozporządzenia skierowane przeciwko nowo przybyłym „obcokrajowcom”84, jak ich nazywano.

Pewnego dnia zwołano wszystkich płońskich Żydów na plac, zaczęto wybierać „obcokrajowców”, Judenrat wskazywał których. Potem żołnierze rzucili się bić. 100 żołnierzy biło jednego człowieka. Następnie wszystkich zabrano za druty, razem około 1200 osób – na plac [2] wielkości morgi. W sumie przez dwa dni trzymali ich bez jedzenia i picia. Drugiego dnia wieczorem przyniesiono z Judenratu trochę chleba. To było pożegnanie, ponieważ zaraz potem przyjechały samochody i wszystkich 1200 osób wywieziono do Pomiechówka (45 kilometrów od Płońska), gdzie zawieziono ich do fortu tamtejszej cytadeli. Zabrano tam „obcokrajowców” z Nowego Miasta, Nowego Dworu, Zakroczymia – razem z Żydami z Płońska było ich około 3000 osób.

Pierwszego dnia po przyjeździe dostali po około 15 deka chleba na osobę, ale to musiało wystarczyć na trzy dni. Wody dostali 3 beczki na dzień dla wszystkich 1200 osób. W taki sposób ich karmiono przez całe 6 tygodni, które tam spędzili.

Tylko przed otrzymaniem chleba (pierwszego dnia) urządzono inne powitanie: esesmani i volksdeutsche bili śmiertelnie drągami.

Nieodłączną rozrywką dla volksdeutschów była gonitwa za setkami ludzi z bronią w rękach, z [3] drągami albo gumowymi pałkami. Kiedy ktoś upadł, wcale nie przerywali gonitwy, wręcz przeciwnie, gnali jeszcze szybciej, tak że ludzie upadali na kupę, jeden na drugiego, i wtedy dopiero można było bić, ile dusza zapragnie.

Ale rozrywki były też o wiele poważniejsze. W przeciągu pierwszych dziesięciu dni pobytu rozstrzelano 600 ludzi. Działo się to w następujący sposób: kto czymkolwiek zgrzeszył albo kto im się po prostu podobał, tego zabierali do piwnicy. W nocy wyciągali go na górę, doprowadzali do grobów, które zostały wykopane w ciągu dnia, i rozstrzeliwali. Rozstrzeliwano w ten sposób całe rodziny, nie oszczędzano nawet dzieci w wieku 15–16 lat. Następnego dnia pozostałym przy życiu rozkazywano zakopać zamordowanych. Wiele razy było tak, że ojciec grzebał syna, [4] syn ojca, brat drugiego brata itp. W sumie w przeciągu pierwszych dziesięciu dni rozstrzelanych zostało około 600 ludzi.

Po tym okresie nadszedł drugi – zabijanie ludzi bez marnowania nawet jednej kuli: kiedy ktoś zachorował albo zrobił się słaby, miał jakiś wrzód, obdartą nogę itp., zabierali go do piwnicy, nie dawali chleba ani wody, dopóki nie wyzionął ducha. cCzęść przekupywała strażników i podawała jedzenie85. Zmarłych kazali zabierać i grzebać w świeżo przygotowanych grobach. W ten sposób zamordowano około 400 osób, wszystkich, którzy byli choć trochę chorzy.