RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Ostatnim etapem przesiedlenia jest ś...

strona 69 z 250

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 69


62 Obóz przejściowy w Pomiechówku [8]

W drodze powrotnej z Pomiechówka gospodarze, którzy na podwodach mieli przewieźć Żydów do Ludwiszyna169, dawali wszystek chleb, jaki [23] mieli ze sobą. Okoliczne miasta, zamieszkiwane jeszcze przez Żydów, przysyłały żywność furami. Z Płońska dwa razy w tygodniu – we wtorki i soboty – przywożono prowianty.

Także Zakroczym przysyłał fury z żywnością.

Z Nowego Dworu rodziny dostarczały codziennie obiady swoim krewnym, a Judenrat kocioł zupy. Ci, którzy obiadów nie otrzymywali, kupowali sobie kartofle od jeżdżących po wodę, rozpalali ognisko na dziedzińcu i gotowali sobie zupę. Kuchenek tych było coraz więcej. Z czasem gotowano na nich kawę na handel, po to, by ją wymienić na chleb. W końcu kuchenki te zostały zabronione.

[24] Z Płońska przybywał prowiant suchy: chleb, chały a czasem miód.

Nie zawsze ci, dla których paczki były przeznaczone, otrzymywali je: to milicja żydowska zatrzymywała je dla siebie. Przestępstwa te powtarzały się dosyć często. Nawet gdy podawano położnicom ciastka i mleko, milicjant Majloch konfiskował i zbierał dla siebie.

[25] Zaraza w obozie

Pobyt w obozie w Pomiechówku trwał przez sześć tygodni.

Na skutek panującej tam zarazy wymarło wiele osób. Władze w sposób radykalny likwidowały chorobę. Każdy podejrzany o tyfus zabierany był na izolację i rozstrzeliwany. Sprawdzianem było, czy ktoś mógł się utrzymać, czy nie. Kto mógł biec, ten był zdrów. Kierownik Netzel dokonywał stale przeglądu cel dla przekonania się, czy nie ma tam chorych. Rejbak Chaskiel, lat 28, z Płońska, opowiada, że matka i siostra były chore na tyfus i kiedy ktoś z kontrolerów wchodził, podnosił [26] je wraz z bratem, żeby nie zauważono. Dla usprawnienia kontroli nad chorobą powołał Netzel spośród obozowiczów milicjanta z Nowego Dworu, Majlocha Hoppenbluma, który miał donosić mu o każdym wypadku choroby. Majloch Hoppenblum z powierzonej mu władzy uczynił sobie źródło dochodów. Zwracał się do ludzi o różne świadczenia na swoją korzyść, a gdy ktoś odmawiał, wskazywał go jako chorego.

W końcu pokłócił się z milicją porządkową z Płońska, braćmi Szlomą i Jojną Fuksami, uderzywszy jednego z nich w twarz. Ci z kolei donieśli o jego działalności w obozie [27] władzom niemieckim i Hoppenblum został aresztowany.

Surgał Pejsach z Nowego Dworu opowiada: „Milicjant Majloch z Nowego Dworu, gdy ktoś był chory, wskazywał go i rozstrzeliwano tego człowieka.

Raz w sobotę stałem przy tym, przywieźli chleb z Płońska milicjanci Jojne i Szloma Fuks. Żydowska policja z Nowego Dworu zaczęła bić obozowiczów. Fuksa uderzył Majloch, ponieważ ten zwrócił mu uwagę, że nie należy bić tych, którzy i tak dosyć cierpią.