RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Kolekcja Hersza Wassera

strona 127 z 409

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 127


104 Rozdział 4. Getto warszawskie – dzieci [12]

12.

1.03.1942, Warszawa-getto. N.N., Relacja pt. „Za parawanem. (Nasi młodociani żebracy)”. Relacja z wizyt w mieszkaniach rodzin dzieci i młodzieży żebrzących na ulicach getta

e1.III.1942e

Za parawanem e(Nasi młodociani żebracy)e

I.

Na Nowolipkach, Dzielnej – ostatnio na Lesznie – leży młody chłopak. Ma on twarz dosyć inteligentną, nosi okulary, mówi poprawną polszczyzną. Mimo 15–20 stopni mrozu leży on pod ścianą, na gołej ziemi, mając zupełnie bose nogi. Ma na sobie łachmany, które ledwie okrywają jego wychudłe ciało, ale które od zimna zupełnie go nie chronią.

Woła: Ludzie, miejcie litość nade mną, jak możecie tak obojętne przechodzić!? Ostatnimi czasy opowiada on po hebrajsku swoje smutne losy. (Jest on absolwentem Tarbutu).

Podchodzę do niego, pytam o pewne szczegóły z jego życia. Proszę o jego adres. Daje mi go... Następnego dnia idę tam...

Smutne podwórze jednego z wielu domów północnej Warszawy. Naokoło śmietnika góra od miesięcy niewywożonych odpadków. Do bocznej klatki schodowej przejść trzeba przez zmarznięte i zlodowaciałe nieczystości. Szczęściem mróz i lodowe okowy trzymają na uwięzi wonie, jakie są temu właściwe. Schody – również oblodzone i grubą warstwą odpadków pokryte, z formalnymi klozetami na każdym piętrze prowadzą do korytarza cuchnącego zgniłą wonią nędzy. Otwieram drzwi pokryte białym nalotem szronu. Wchodzę do dużego pokoju. Ogarnia mnie chłód, a jestem ciepło ubrany.

Pokój jest duży, nawet bardzo duży, dwuokienny. Wrażenie dużej przestrzeni spowodowanej jest przez zupełny brak wszelkich sprzętów. W pokoju nie ma zupełnie nic. Tylko pod ścianą trzy niewielkie kupy łachmanów – stary worek, wsyp z poduszki, wspomnienie po palcie, trochę mierzwy, stary siennik – stanowią posłanie dla trzech osób zamieszkujących tę izbę. Na wprost tej ściany leżąca połowa pokoju ma skorupę lodową grubości kilkunastu centymetrów: to skutek pękniętej rury kanalizacyjnej i mrozu. Kuchnia jest rozwalona, zdjęto z niej blachę, jest zresztą i tak nieużyteczna. Na posłaniu najbliżej okna leży jakaś kobieta. Wieku nie sposób określić. Nieopodal jej barłogu, jakieś 2 metry – góra kału. Na moje pytanie odpowiada mi mąż, że kobieta ta nie ma sił schodzić na podwórze już od kilku tygodni. A komisje sanitarne, dozorca? Oficyna, w której mieszkają jest zagrożona i uchodzi