RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Kolekcja Hersza Wassera

strona 291 z 409

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 291


268 Rozdział 7. Getto warszawskie – utwory literackie [36]

napisane po niemiecku i po polsku, z wielką swastyką, że Szlamek Hamerman ma prawo z pomocą policji – kiedy będzie to konieczne – zająć jeden pokój u pana Mojżesza Izraela Lewone, na Kupieckiej 3.

Rozumie się, że Szlamek nie poszedł sam. Takie już były procedury, że „zaświadczenia” również nie dostawało się do ręki, właśnie z powodu tego, że Wydział Kwaterunkowy musiał przydzielić policjanta, aby rekwirowany lokal przekazać nowemu właścicielowi.

Szlamek poszedł z żydowskim młodzieńcem w niebieskiej okrągłej czapce, który na swój cywilny skórzany płaszcz miał jeszcze założony skórzany pas z różnymi bocznymi paskami, tak jakby miał zamiar wsunąć sobie za niego miecz albo bagnet…

Zaraz po wejściu do mieszkania, pan Lewone, ubrany w elegancką, pięknie wyprasowaną piżamę, w czystym białym kołnierzyku, spojrzał na Szlamka, złym, pożerającym wzrokiem, a policjanta zawołał do sąsiedniego pokoju...

Szlamek stał sam w eleganckim przedpokoju. Na prawie pustych ścianach wisiał sam dobrobyt, syty, spokojny, malowany ciemno-brązowymi farbami. Różowawa elektryczna lampka drwiła ze Szlamka ślepym przygaszonym płomykiem, że tutaj nikt nie wejdzie, że tu jest świętość nad świętościami, zatem jego marzenie nie sprofanuje tego świętego miejsca…

Wkrótce policjant wyszedł, z dziwnie spuszczonym wzrokiem, patrzył gdzieś w bok. Właściciel życzliwe mrugnął do Szlamka, wyciągnął do niego rękę i poprosił porozmawiać z policjantem i, z przeproszeniem, przyjść drugi raz, najlepiej po południu, około godziny czwartej…

W domu policjant wyjaśnił mu sprawę. Ten pan Lewone chce dać 300 złotych, aby tylko zostawiono go w spokoju. Policjantowi rozumie się szkoda pieniędzy, zatem jeżeli Szlamek się zgodzi, mogą tam wrócić i wziąć pieniądze, on da mu z tego stówkę.

Nie, Szlamek się nie zgadza. To znaczy, że mało się nabiegał, mało butów i zelówek nazdzierał? A tak w ogóle to chce mieć tam mieszkanie, jakiś kąt. Musi przecież mieć gdzie głowę złożyć, mieć miejsce dla siebie i dla Baśki, gdzie mogliby razem spędzać czas. Co znaczy, że weźmie pieniądze? Nie, w żadnym wypadku nie. W skrócie, bez jego pozwolenia policjant nie mógł wziąć pieniędzy. Zatem musieli iść z powrotem do Wydziału Kwaterunkowego i zameldować, że właściciel, główny lokator, pan Lewone, nie pozwala [16] im wejść.

Przychodząc znów do Wydziału Kwaterunkowego, policjant poszedł do oddzielnego pokoju, do swoich kolegów – żydowskich policjantów, i opowiedział im, co mu się przydarzyło. Zrobił się tam tumult. Kilku się wyrwało i chciało z ciekawości zerknąć na osobnika, który odmówił takiego zarobku w tak ciężkich czasach.

Szlamek stał przy okienku i rozmawiał z urzędnikiem, który wszystko notował i zapisywał na długim formularzu i denerwował się z powodu tego, że po całej tej bieganinie niczego nie osiągnął.