Rozdział 1. Dziennik Hersza Wassera [1] 13
w każdym momencie drżało serce [na myśl], że ktoś ze szkopów puka może do bramy – powierzchowne, pozbawione treści i, słowo daję, bezgrzeszne.
Poniedziałek, 16 grudnia 1940.
O Kupczykierze (członku Judenratu), mówi się, że powinien zmienić swoje imię na Przekupczykiera.
Członkowie warszawskiej Rady Żydowskiej noszą na ramieniu niebieskie opaski. W Warszawie są trzy dzielnice 1. Wielka, Sienna – konwertyta, 2. Leszno, Solna – arystokrata i 3. Zamenhofa, Muranowska – parch.
Wtorek, 17 grudnia 1940.
Nadchodzą ciągle nowe wiadomości o wygnaniu z Mławy – zostało wysłanych przeszło 4000 ludzi, na miejscu pozostało tylko 2000. Straszne cierpienia musieli znosić Żydzi w specjalnych obozach, gdzie zabrano im wszystko albo prawie wszystko i przy tym straszliwie pobito. Rozesłano uchodźców w różne okolice Guberni, większość, 500 osób, jest w Lubartowie, inni w Lublinie, w Przysusze31. Dzisiaj miały miejsce duże obławy na Polaków – brano z łóżek, kawiarni, ulic.
Cel: roboty przymusowe w Reichu. Poza tym, jak mówią, zabrano w halach, od polskich handlarzy i chłopów [15] ich cały towar – żywność – nie licząc się z nikim.
Środa, 18 grudnia 1940.
Na terenie Muranowa urządzają się w zupełnie specyficzny sposób – przed domem ustawiają się specjalni emisariusze z Komitetu i zbierają dary dla potrzebujących z danego domu, przyczepiając każdemu ofiarodawcy biało-niebieski papierowy kwiatek.
Potrzeba rośnie, a frekwencja w kuchniach ludowych zmniejsza się – tłumaczy się to tym, że ludzie po silnym ciosie, jakim było getto, doszli trochę do siebie i, cierpiąc na gwałtowny brak pieniędzy, wykorzystują zapasy i nie chcą zbyt wiele myśleć o przyszłości.
Czwartek, 19 grudnia 1940.
W państwie duńskim nie dzieje się dobrze32 – dzisiaj żydowscy inwalidzi zdemolowali żydowską gminę, bo nie myśli się o ich losie, o [losie] żydowskich ofiar wojennych. Trzeba było przywołać na pomoc dwa oddziały żydowskiej policji. Ładnie!