340 Rozdział 9. Obozy pracy [47]
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu obozu, rozmowie z robotnikami i służbą porządkową oraz na zapoznaniu się z kancelarią obozową. Wybitnie niesympatyczny okazał się p. Waksberg, kierownik kancelarii, który z robotnika stał się kancelistą i osobowością na obozie. P. Waksberg jest Żydem z Galicji i jego stosunek do robotników jest określany przez robotników jako gorszy od Komendanta obozu. Kilkukrotnie prosiłem p. Waksberga o sporządzenie listy robotników z Warszawy, ale bezskutecznie. Rozpocząłem nawet sam sporządzanie tej listy, ale robiono mi trudności i interwencja p. Imerglika i Bitkowera, przy poparciu banknotu 50-złotowego, dała pożądany efekt. Wobec takich trudności zaproponowałem p. Waksbergowi, że dostanie od Wydziału 100 zł za przesłanie co dekadę455 do Warszawy wykazu zwolnionych, chorych, zmarłych i zbiegłych. Suma ta to będzie jednorazowe wynagrodzenie za wykonanie tych czynności do końca roku i że poprzednio wpłacone 50 zł winny być odliczone. P. Waksberg zgodził się na te warunki i listę przyrzekł przygotować na dzień następny. Powróciliśmy do Dębicy o godz. 9-tej wieczorem.
Dnia 18-tego pozostaliśmy w Dębicy, oczekując przesyłki spodni z Krakowa. Odbyliśmy konferencję z ŻSS w sprawie dalszej pomocy dla powracających robotników. Ustaliliśmy, że obozowicz otrzyma od ŻSS wyżywienie z kuchni ludowej i pieniądze na drogę. Suma wydatkowana winna być wyraźnie pokwitowana przez otrzymującego. Poza tym ustaliliśmy, w jakich wypadkach ma ŻSS wydawać bieliznę robotnikom powracającym. Z paczek, przysyłanych przez Wydział, część odzieży zostawiliśmy do dyspozycji ŻSS z przeznaczeniem dla warszawskich robotników. Ustalono, że robotnik zwolniony otrzyma kartkę od kierownika obozu, poda, jakie części garderoby robotnika przed wyjściem posiadał i jakie mu brakują. Co do uciekinierów – to ze względów zasadniczych nie wolno nam się nimi zajmować i pozostawiamy tę sprawę pomysłowości samego robotnika.
Rozliczyliśmy z ŻSS sumy wydatkowane i ustaliliśmy sumę należności.
A conto tej należności wpłaciliśmy zł 600.
Wobec tego, że spodnie nie nadeszły, zmuszeni byliśmy kilkakrotnie telefonować do Krakowa.
Dnia 19 wyjechaliśmy do Pustkowa. Wobec tego, że spodnie nie nadeszły, postanowiliśmy wydać odzież i obuwie, które otrzymaliśmy z Warszawy. O godz. 15 odbył się ogólny apel robotników, na którym był obecny Komendant Obozu. Do obecnych przemawiał Komendant, wydając szereg zarządzeń i kar dla obozowiczów. Potem przemawiał pan Imerglik, który wyraźnie zrzucił winę za nieporządki na robotników warszawskich. Ta forma zrzucania winy na pewną grupę ludzi wprowadza antagonizm i poczucie skrzywdzonych. Zwróciłem na to uwagę panu Imerglikowi i to nawet w ostrej formie. Pan Imerglik przyrzekł na przyszłość unikać podobnych wycieczek. Jako ostatni przemawiał pan Goldfarb, który prosił