Rozdział 1. Dziennik Hersza Wassera [1] 53
Powszechne zdenerwowanie wzrosło jeszcze, bo żandarmeria wyciągnęła z żydowskiego więzienia na Gęsiej 150 młodych, 15-letnich i młodszych chłopaków147. Pod strażą odprowadzono ich na Umschlagplatz i pozostawiono w zaplombowanych wagonach wraz ze złapanymi dorosłymi Żydami. Ten tragiczny obraz [77] został dopełniony z piątku na sobotę mordem ponad 11 Żydów. Rozstrzeliwano ich pod ich domami jak psy: czteroosobową żydowską rodzinę Wilnerów z Miłej 11, żydowskiego policjanta Józefa Polanowskiego, fryzjera z Nowolipia 50 i innych; mówią, że głównie ludzi z pogotowia Gancwajcha, mówią również, że ta sławna Judtowa została sprzątnięta148.
Jest charakterystyczne, że warszawiacy są spokojniejsi niż ci z prowincji – głównie uchodźcy z Kraju Warty i z obwodu lubelskiego. Ci ostatni są po prostu osłupiali – przed oczami mają już śmierć. Nie wierzą w obiecanki urzędu pracy – ten „Bobrujsk” jest tak podobny do różnych Baranowicz, Besarabii i innych tego samego rodzaju, które się skończyły śmiercią, albo w Chełmnie, albo w Bełżcu.
Dr Emanuel [Ringelblum] znowu podtrzymywał, na podstawie wiarygodnych wiadomości, że wszyscy faktycznie odjadą do Bobrujska, aby budować tam fortyfikacje. Tak czy inaczej dziś Warszawa była jak podminowana149.
Na dzisiejszym posiedzeniu Oneg Szabat wysłuchaliśmy szczegółowego sprawozdania adwokata M. o Lwowie150.
Kohn i Heller znowu wybierają się w podróż do Łodzi [78], aby sprowadzić stamtąd Żydów do Warszawy (od osoby bierze się przeciętnie 10 000 złotych).
Jerzy Szaja, mechanik zatrudniony w dużym warsztacie pracującym dla Niemców, opowiada, że dzisiaj jego szef otrzymał zarządzenie podpisane przez Hitlera, że jeśli będzie on trzymał w zakładzie innych niż tylko najbardziej potrzebnych robotników, zostanie zastrzelony (prawdopodobnie takie zarządzenie uprzednio [obowiązywało] w Reichu – a u nas to czysta formalność). Ten sam opowiada: kilka miesięcy temu otrzymywała nasza fabryka od władzy wszystkie potrzebne surowce, ale już od dłuższego czasu każą, byśmy kupowali żelazny złom (jest to fabryka wyrobów metalowych) i konieczne metale na wolnym rynku i płacili markami – wynika z tego, że niemiecka gospodarka słabnie.