RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Wrzesień 1939. Listy kaliskie. Listy...

strona 160 z 424

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 160


28.

150 Obozy jenieckie [28] 1942, Warszawa-getto. Milo [?], Relacja pt. "רעגאַל־ןיגנאפֿיג ןופֿ" [„Z obozu jenieckiego”]. Znęcanie się nad żołnierzami Żydami i mieszkańcami Wiskitek w 1939 r.

[1] W obozie jenieckim

Polska armia skapitulowała. Wierny żołnierz polski nie oparł się atakom bomb zapalnych z góry i ulotek agitacyjnych z dołu. Wróg walczył na wszystkich frontach przy pomocy sił militarnych, ale jednocześnie chciał łatwego zwycięstwa. Grał więc na najdelikatniejszych strunach ludzkiego uczucia.

Wśród żołnierzy zostają rozpowszechnione ulotki ze zdjęciami. Zdjęcia przedstawiają zadowoloną, roześmianą grupę polskich żołnierzy, którzy już znajdują się pod władzą Niemców. Pod zdjęciem podpis: „Polscy żołnierze, niezależnie od narodowości, poddajcie się! Pamiętajcie o swoich żonach, które z tęsknotą i niecierpliwością czekają na wasz powrót. Nie osierocajcie małych dzieci. Stare matki, które oddały wam swoje najlepsze lata, płaczą i modlą się za wasze życie i zdrowie. Nie umierajcie młodo! Przechodźcie do nas! Pod znakiem swastyki będzie wam dobrze!”.

Z góry leje się ogień i siarka. Dookoła morze zabitych, w każdej minucie spogląda się śmierci w twarz, a z drugiej strony takie słodkie obrazy szczęśliwej przyszłości. Krążą resztki rozbitej armii, generałowie opuścili podwładnych. Wiernego żołnierza demoralizują własne myśli. Pijany przechodzi do wroga. Całe tłumy jeńców są pędzone przez nieduże grupy Niemców. I natychmiast objawia się nazistowska nienawiść. Żyd jest traktowany jak specjalny wróg. Na nim chcą się zemścić za wszystkie wojenne ofiary. Żyda szuka się w każdym zdobytym mieście.

Niemcy zaledwie zdążyli wejść do miasta Wiskitki418. O 5 rano zostaje wydany rozkaz: „W ciągu 5 minut wszyscy mężczyźni mają się zebrać na środku rynku”. Strach każdemu dodaje energii. Wszyscy mężczyźni od 20 do 60 lat stoją na środku rynku. I stamtąd goni się ich, razem z żydowskimi jeńcami wojennymi, daleko za miasto. W strasznym tempie idą około 15 km. Wysuszeni z pragnienia, głodni, nogi już nie niosą, każdy wlecze się resztkami sił, popycha tylko wola życia. Z tęsknotą w oczach wyczekuje się upragnionego końca drogi. Pole, jakiś daleki plac, jawi się jak wyśnione miejsce postoju dla setek istot. O 4 po południu dochodzą do wielkiego pola. Nie pozostawia się im ani minuty odpoczynku. „Kopcie wielki dół!”, pada rozkaz. Na komendę wszyscy stają do pracy. Zimny, martwy pot

pewni, czy przypadkiem opisana tu notka nie powinna się znajdować przy innym rękopisie lub

Wasser wykonał ją, mając w ręku tylko odpis relacji Libermana.