RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Wrzesień 1939. Listy kaliskie. Listy...

strona 177 z 424

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 177


Obozy jenieckie [31] 167

dnia, 4 lutego 1941 r., 13 mężczyzn z naszego obozu uciekło. Po kilku dniach, kiedy Niemcy odkryli, [6] że brakuje 13 mężczyzn, wkroczyli o pół do pierwszej do obozu i ze straszliwą złością oświadczyli: „Alles Raus”447. Wszystkich nas, rozebranych, tzn. w tym, w czym byliśmy, wygnano na dwór, na mróz i nieludzko nas wszystkich skatowano i zbito do krwi aż do zemdlenia, nahajkami i kolbami karabinów. Niejeden z nas został na zawsze kaleką lub potem umarł. Niemcy obiecali zastrzelić w przyszłości dwie osoby za każdego uciekiniera. Mimo to nadal zdarzały się ucieczki. Przez dłuższy czas udawało się zatuszować takie przypadki. Naczelnego dowódcy Dolpa nie było wtedy w obozie, a jego zastępca miał iskierkę ludzką w sercu i nie chciał zabijać niewinnych ludzi. Kiedy Dolp wrócił, odnowił swój rozkaz o zabiciu dwóch osób za każdego uciekiniera. I wtedy my sami pobiliśmy ciężko kolegę, który próbował uciec, gdyż uważaliśmy, że nikt z nas nie ma prawa ratować siebie kosztem [7] niewinnych towarzyszy.

Znowu zdarzyły się dwa wypadki ucieczki. Wtedy ustawiono nas w rzędy i każdego 10. wybrano do zastrzelenia. Na razie wydzielono do zastrzelenia pierwszych czterech, po dwóch za każdego uciekiniera. Dokładnie w ostatniej minucie złapano i przyprowadzono do obozu jednego z uciekinierów i dzięki temu czterej towarzysze nie zostali zastrzeleni. Jeden z nich w nocy, podczas której miała zostać wykonana egzekucja, zwariował i później umarł. Następnie Niemcy wzięli złapanego podczas ucieczki kolegę i również tego, którego sami pobiliśmy za próbę ucieczki. Wzięli jeszcze jednego, zupełnie niewinnego, który chciał tylko przejść z jednego baraku do drugiego – Niemcy odebrali to jako próbę ucieczki. Wzięli więc trzy osoby i zamordowali ich nahajkami, to znaczy zamęczyli ich na śmierć.

Potem uciekł jeszcze jeden z nas, o nazwisku Baran448. Napisał on z Chełma i namawiał innych, by poszli za jego przykładem. W ten sposób dowiedzieliśmy się, gdzie on jest. Nad dziesiątkami z nas zawisło niebezpieczeństwo śmierci. [8] Zdecydowaliśmy wydać miejsce, gdzie się znajdował. Złapano go i przyprowadzono z powrotem do obozu. Plutonowy zaproponował, byśmy go sami ukarali. Zadowoliliśmy się tym, że porządnie go pobiliśmy. Wydawało się, że Niemcy byli zadowoleni z naszej kary. Dwa dni później plutonowy zawołał go, niby do wykonania jakiejś roboty. Zaprowadził go do kąta w tunelu i tam zastrzelił. To była czwarta ofiara ucieczki. Potem już przestano uciekać. Życie stawało się coraz cięższe. Wielu z nas pracowało w magazynach z żywnością. Z głodu i potrzeb ludzie kradli żywność i wszystko, co się dało. Z powodu tych historii znowu cierpieli niewinni. 90% wszystkich jeńców było bitych z powodu kradzieży. Złapani złodzieje byli rozstrzeliwani. Do wybuchu niemiecko-rosyjskiej wojny otrzymywaliśmy paczki od naszych krewnych z obszarów zajętych przez Rosjan. Po 22.6.1941 nasza sytuacja się pogorszyła. [9] Dosłownie głodowaliśmy.