RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Wrzesień 1939. Listy kaliskie. Listy...

strona 32 z 424

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 32


22 Obrona Warszawy w 1939 r. [1]

sfer społecznych i rozpoczęli w tych składach rabunek towarów. Widząc to, komendant domu nr 30 poczynił odpowiednie kroki, by położyć kres podobnym wyczynom. Zamknął mianowicie całą ulicę [z dwóch?] stron i ustawił kordon, utworzony ze służby dwóch poszkodowanych domów. Z obydwu stron kazał też wznieść barykady ze skrzyń i ławek i zamknął cały ruch do czasu, dopóki prawowici właściciele sklepów nie zabiorą swych towarów. Kordon ten utrzymano przez kilka dni. Ludzie siłą chcieli przedrzeć się przez zamkniętą ulicę, służba kilkakrotnie używała też przemocy, by ich odepchnąć i nie dopuścić do otwar[cia] sklepów.

[4] Jak wielkie znaczenie miała racjonalnie i sprężyście zorganizowana służba OPL, świadczy dobitnie fakt, że domy przy Franciszkańskiej 26, 28 zostały spalone z braku należytej opieki, gdyż komendanci tych domów opuścili swe stanowiska i pouciekali. Gdy wybuchły te pożary, komendant spod nr. 30 zajął się ratownictwem owych domów. Posłał na Nalewki po straż ogniową6i musiał zapłacić 1000 złotych, by możliwie szybko przybyła na miejsce, a następnie podczas całej akcji gaszenia żywił wszystkich strażaków przez kilka dni. Kiedy strażacy akcję swoją zakończyli i udało im się umniejszyć pożar pod nr. 28, służba przeciwpożarowa domu nr 30 zorganizowała dalsze gaszenie i umieściwszy na dachu wąż, automatycznie kierowała strumienie wody na ogień w domu nr 28.

Dla zabezpieczenia przed ewentualnym pożarem postanowił komendant nabyć gaśnicę dla domu. Gaśnicę należało kupić w firmie „Strażak” na pl. Piłsudskiego7, a droga była bardzo niebezpieczna, gdyż trzeba było przechodzić przez barykady oraz ciągle narażonym się było na ugodzenie szrapnelem lub na śmierć od kuli czy bomby. Sąsiedzi odradzali komendantowi i wstrzymywali go przed pójściem, on jednak na to nie zważał i z narażeniem życia kupił gaśnicę. (Z okolicznych domów tylko dom na Nalewkach 43 posiadał również gaśnicę).

Kiedy dookoła na całej ulicy wybuchły pożary, wszyscy lokatorzy tego domu poczęli uciekać. Komendant obawiał się tego, chciał bowiem zatrzymać ludzi do ewentualnej akcji gaszenia pożaru i sam służył sąsiadom przykładem, pozo[stając na] stanowisku, mimo że jego [5] żona leżała ranna w schronie. Nie pozwalał też uciekać innym, bił się nawet z niektórymi i tym sposobem udało mu się zatrzymać w domu kilka osób.

Postawa komendanta, jego sprężysta władza i opieka dobroczynnie działały na wszystkich lokatorów – czuli się oni z nim bezpieczniejsi i pewni. Dnia 7 września, kiedy komendant na 1 dzień opuścił dom, zapanowało wśród lokatorów duże zanie-