RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Wrzesień 1939. Listy kaliskie. Listy...

strona 55 z 424

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 55


Obrona Warszawy w 1939 r. [7] 45

Timienko68był w siódmym niebie. Młody dowódca bardzo przypadł mu do gustu. Kramewski69[?], kucharz, poczęstował mnie ciepłą słodką kawą i czekoladą z magazynu fabrycznego. „Ty jesteś swój chłop. Z tobą wszystko pójdzie dobrze”

– klepie mnie po bratersku po ramieniu. Również zaspani ludzie taboru zaczęli na mnie mrugać oczami. Ich oczy patrzyły na mnie z dziwną końską bystrością… [4] aa[…]aa [Poczułem się jak władca?]. W czasie pokoju dowódca kompanii jest

tak zwanym a[…]a kompanii i ma dużą władzę. Dziś któżby tak powiedział, szczególnie że jest sam, polega tylko na sobie i do tego ma zarządzać kilkoma setkami cywili, którzy oddaliby wszystko za odrobinę jedzenia..

Również Zapolski i Kniachnicki70[?] przyjęli tę zmianę z zadowoleniem, bez śladu zazdrości, choć jako kadeci byli pierwsi do awansu. Obaj jednak wiedzieli, że dowódca jest obarczony pracą na miejscu i obciążony dużą odpowiedzialnością. Takim wolnym ptakom jak oni by się to nie spodobało. Nie można ich przykuć do jednego miejsca.

Po południu wracam do siebie do kancelarii i biorę się za bieżącą pracę. Dzień jest spokojny i można normalnie pracować. Sprawami żywności zajmuje się Kniachnicki, amunicją – Zapolski, a kuchnią polową – Lomberg. Muszę tylko zebrać wszystkie raporty, wyciągi i dostarczyć je do batalionu na Kamionkowskiej. Wcześniej jednak muszę odwiedzić kapitana, który to wszystko podpisze.

W izbie jest miło i przytulnie. Ala i Wacia dotrzymują mi towarzystwa. Rozmawiamy ze sobą bardzo przyjaźnie aa[…]aa. Wacia aa[…]aa czyta gazetę, oczywiście pełną dobrych wieści, pocieszających aa[…]aa. Ona wierzy w siłę polskiej armii, być może dlatego, że jej chłopak w niej jest.

Wieczorem znów schodzę do schronu. Głośno tam jak w ulu. Spokojny dzień wprawił każdego w dobry nastrój. Mężczyźni wypełzli na światło dzienne. Co bardziej odważni ryzykują, zapuszczają się trochę dalej i z czymś wracają. Nawet kobiety wyszły z dziećmi na słońce. Ludzie orzeźwili się, najedli i przybyło im odwagi. Szczególnie widać to po dzieciach, bawią się i hałasują, jakby były u siebie w domu.

Zbliża się godzina, gdy ksiądz przychodzi odprawić nabożeństwo wieczorne. Dziś nie przyszedł. Zapewne uważa, że kiedy jest cicho, jego obecność tutaj jest zbędna. …Jeden pobożny idzie go jednak odszukać. Ale księdza nie ma. Ów wierzący pomyślał i idzie do pulpitu, żeby samemu odprawić katolicką minchę71i maariw72. Ludzie stają do modlitwy z przyzwyczajenia, bez takiej żarliwości i oddania, jak w tamte niespokojne dni…