RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Wrzesień 1939. Listy kaliskie. Listy...

strona 98 z 424

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 98


88 Kampania wrześniowa poza Warszawą [15]

Stan nasz był ze wszech miar godny pożałowania, przemęczeni, niewyspani i głodni (nasza kuchnia polowa wpadła w ręce Niemców), wlekliśmy się tą samą drogą, którą dzień, a raczej noc temu szliśmy z ochotą i animuszem w kierunku wprost przeciwnym. Zresztą i sama droga zmieniła się do niepoznania: co krok natykaliśmy się [na] zabitego żołnierza, porozbijane wozy transportowe b[…]b [5] niezliczone ilości nabojów, dziesiątki karabinów i – co nas bardzo ucieszyło – chleby i suchary – oto ślady ciągnących tędy przed nami pułków 13211i 83212.

W południe dotarliśmy do jakiejś wsi. Mieszkańcy jej – prawie sami volksdeutsche – odnosili się do nas z niechęcią i gdyśmy zażądali jedzenia, najpierw odparli, że nic nie mają i sami umierają z głodu, ale widząc, iż mamy zamiar zabrania się do rewizji, przypomnieli sobie, że znaleźli na drodze kilkadziesiąt chlebów, rzecz jasna pełnych piasku – i ofiarowali nam je wielkopańskim gestem. „To tu już będzie niemiecka ziemia?” – zapytywali co rusz ze źle ukrywaną radością.

W tej wsi zagabnęliśmy po raz pierwszy naszego porucznika, który z bezwładnością stosującego się do praw fizyki martwego przedmiotu pojawił się, gdy oddaliliśmy się od wroga – dlaczego nie widać naszych samolotów ani czołgów. Wyjaśnienie było wykrętne, jak odpowiedź ministra na interpelację w parlamencie: „Nasze czołgi i samoloty znajdują się obecnie w akcji pod Częstochową, bo tam jest ważniejszy punkt”.

Im bliżej byliśmy Ciechanowa, tym częściej natykaliśmy się na ślady bitew. O rozmiarach ich może świadczyć fakt, że widywaliśmy całe pola pokryte trupami tak naszych, jak i niemieckich żołnierzy. Z trzech walczących tu polskich pułków pozostała – jak mówiono – tylko jedna kompania. Jeśli jednak ktoś sądzi, że to przygnębienie, ta powstała już świadomość nieuniknionej klęski zdołała ekstynguować213[s] antysemityzm, to myli się bardzo. Wprawdzie prości żołnierze zbyt mieli ze sobą do czynienia, by im „kwestia żydowska” w głowie leżała, ale nasi dowódcy mścili się na nas za swoje niepowodzenia. Widziałem, jak nasz major chciał zarekwirować jakąś lichą żydowską szkapinę: jej właściciel zaczął płakać i błagać, by mu nie zabierano jedynego żywiciela rodziny, ale major nawet słuchać nie chciał: „Z wami, Żydami, [6] trzeba tak się obchodzić, jak Niemcy z Polakami”

– krzyknął na biedaka i zaczął go obrzucać epitetami zakończonymi nieodmiennie epitetami „żydowski”, z których najłagodniejsze brzmiały „Ty żydowski parchu” i „Ty żydowska mordo” i miały się tak do pozostałych, jak salonowa rozmowa do przekleństw woźnicy. Dzisiaj w porównaniu z tym, jak Niemcy się z nami obchodzą

– każdy Żyd uważałby chyba takie potraktowanie ze strony „aryjczyków” za szczyt