RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Tereny wcielone do Rzeszy: Kraj Warty

strona 147 z 308

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 147


122 Rejencja Inowrocław (Regierungsbezirk Hohensalza) [31]

tym razem 200 000 zł, a może po tygodniu trzecią na 250 000 zł. Już przy drugiej zapanowała w mieście panika: z jednej strony – liczba zakładników była dość duża, tak że prawie każda rodzina miała kogoś bliskiego wśród aresztowanych – z drugiej Żydzi byli pod względem finansowym tak wyjałowieni, że przy drugiej kontrybucji mało kto, a przy trzeciej prawie nikt nie dawał pieniędzy – składano kosztowności, pierścionki, kolczyki, lichtarze, a nawet obrączki i bieliznę.

[6] W tym samym czasie wydano trzy rozporządzenia. Zmieniono nazwę Włocławek na milej brzmiącą dla niemieckiego ucha – Leslau350. Poza tym wprowadzono pierwsze oznaczenia celem odróżnienia ludności żydowskiej: żółte trójkąty o boku 15 cm, które Żydzi – bez względu na wiek (nawet dzieci w kołysce) musieli nosić na plecach. Wreszcie zarządzono, że Żydom wolno chodzić wyłącznie po jezdni. To ostatnie było najgorsze: auta niemieckie, bądź umyślnie [7], bądź też przypadkowo, najeżdżały na tarasujących drogę (ulice we Włocławku są przeważnie bardzo wąskie) i było przy tym wiele wypadków śmiertelnych.

W listopadzie nastał we Włocławku okres rekwizycji w mieszkaniach prywatnych. Wsławił się przy tym Polak Grabowski, który naprowadzał Niemców. Metody rekwizycyjne w krótkim czasie ulepszono: wpadano niespodzianie do mieszkania żydowskiego i kazali je w krótkim czasie (od 10 minut do pół godziny) opróżnić, przy czym nie pozwalano nic zabrać. Wszyscy musieli wyjść tak, jak stali. Akcja ta szła decrescendo od najbogatszych do coraz uboższych.

W początku grudnia nastąpiło pierwsze wysiedlenie. Schwytano kilkuset żebraków i najuboższych, odtransportowano na dworzec i wysłano. Proceder ten powtarzano kilkakrotnie i – odwrotnie niż przedtem – zaczęto brać coraz bogatszych. Doszło do tego, że nikt nie wiedział „ani dnia, ani godziny” i wszyscy spędzali noce – i to całymi tygodniami – w paltach i plecakach, obawiając się, że lada chwila [8] wpadną Niemcy i wyprowadzą ich, nie pozwalając nic zabrać.

Powyższą relację traktuję – z racji jej ogólnikowego charakteru i braku szczegółów – jako orientacyjny opis ramowy, do którego obecnie dodaję bardziej dokładne sprawozdania:

Ad. 1. „Heksameron”351 (6 dni)

Opowiadanie jednego z aresztowanych za podpalenie bóżnicy, mieszkańca domu przy ul. 3 Maja 22, młodzieńca wówczas 18-letniego.

„W niedzielę (25 września352) było jeszcze w mieście zupełnie spokojnie (w ogóle z początku Niemcy zachowywali się nadzwyczaj poprawnie i – mimo