RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Tereny wcielone do Rzeszy: Kraj Warty

strona 156 z 308

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 156


Rejencja Inowrocław (Regierungsbezirk Hohensalza) [31] 131

jednej nocy przekroczyło 3000 zł itp. To zapełnianie beczki Danaid372 – kieszeni kierowników Gminy, przypomina znany figielek arytmetyczny: „ślimak wchodzi na wieżę wysokości 20 m. W ciągu dnia posuwa się o 5 m w górę, ale w nocy opada o 4 m, którego dnia osiągnie wierzchołek?”

Przy trzeciej kontrybucji było jeszcze gorzej: Żydzi pieniędzy już nie mieli, więc Niemcy zgodzili się brać klejnoty, biżuterię, bieliznę itp. (domów nie brali, bo: Sie sind sowie unsere373. [25] Nie zważając na to Gmina kombinowała w dalszym ciągu: z jednej strony zwróciła się do Niemców: „Nie mamy tyle. Róbcie, co chcecie, zabijcie zakładników, ale nie mamy” – i zgodziła się, że zapłaci część tylko; – z drugiej strony nikomu o tym nie powiedziała, lecz stale nawoływała:

„Musicie, koniecznie musicie zebrać całe 250 000, gdyż w przeciwnym razie zabiją zakładników”.

Gmina we Włocławku była postępowa: oto jej główni kierownicy: Prezes Cygański J[akub] – były urzędnik Banku Polskiego, J[ózef] Rode – obecnie komendant jednego z posterunków Służby Porządkowej (Rejon Gmina) w Warszawie, Pante, A. Czamański i Tenenbaum.

Ad. 3 Audiencja u Cramera. Cramer przyjmował delegacje żydowskie stale według następującego szablonu: Żydzi musieli stać przy drzwiach, na progu jego gabinetu, a Cramer odwracał się do nich tyłem, patrzał w okno i witał ich nieodmiennie słowami: „Stać! Nic nie gadać! Słuchać!”, po czym dyktował swoje warunki i kończył: Und jetzt raus, verfluchte Juden!374.

Ad. 4. Wysiedlenie375.

Wysiedlenia rozpoczęły się w końcu listopada 1939 r. Niemcy zażądali od Gminy spisu tych, którzy są dla niej ciężarem, wymienionych w niej chwytali w nocy (byli to prawie sami żebracy), odtransportowali na dworzec, załadowali do wagonów towarowych, zaplombowali i wysłali gdzieś w Lubelskie.

Gmina początkowo dostarczała tym nieszczęśliwym każdorazowo posiłków (wysiedlenia odbywały się regularnie w piątek), ale gdy zaczęto wysyłać coraz bogatszych, radni Gminy uciekli, pozostawiając wszystko na pastwę losu.

Jeszcze przedtem miał miejsce następujący fakt: [26] schwytano kilkunastu oprychów i bandytów (Polaków) z ulicy Grzywnej (odpowiednik łódzkich Bałut i warszawskiego Kiercelaku), powiązano ich wszystkich jednym powrozem za szyje tak, że jeden uciekając musiałby wszystkich podusić i miano wysiedlić razem