Rejencja Łódź (Regierungsbezirk Litzmannstadt) [41] 157
surowce z zagranicy. Największą rolę grała żydowska „Fabryka prania wełny i garbarnia”, co należała do czterech wspólników, zatrudniała wielu Żydów. Przed wojną garbarze zakupywali za całe swe majątki skóry, bo coraz trudniej było przywozić z zagranicy surowce.
Gdy wojna wybuchła, zostali ludzie bez forsy, lecz z na wpół wyrobionym towarem.
W czasie bombardowania, szosą prowadzącą w stronę Warszawy, Żydzi łódzcy i z dalszych miast uciekali do Warszawy, odpoczęli w Strykowie. Było wtedy trudno o chleb, ale żydowskie piekarnie sprzedawały uchodźcom tak samo, jak strykowian[om], rozdawały ile tylko było. Dużo uchodźców zostało u nas, aż Niemcy wkroczyli do miasta.
Zaraz po paru dniach, Niemcy zamieszkali w okolicznych wsiach razem z żołnierzami. Łapali ludzi do pracy, zatrzymywali polskie fury, zaczynali konfiskować meble i cenne rzeczy u Żydów, całe stosy zabierali to sobie na wieś. Rewidowali ludzi, [a] zarazem mieszkania, zabierając co tylko chcieli (nawet bieliznę). Aresztowali ludzi i żądali wykupu i tym podobne. Mężczyzn łapali do roboty. Kazali im nieść wielkie kamienie, a przy tym bijąc ich do krwi. Kobiety do pracy w szpitalu łapali, kazali im robić najokropniejsze rzeczy.
Tak powtarzało się co dzień.
Przez ulicę miasta grupa Żydów ciągnęła złamaną armatę, na niej siedział blady Rebe Rabin Strykowa [2] ubrany w tałes, obstrzyżone włosy w hakenkreuzy442 z czerwonymi pejsami, trzymał w ręku tablicę z napisem: „Żydzi chcieli wojnę, muszą za to drogo odpłacić”, tak go też fotografowano. Potem urżnęli mu pół brody i postawiono dookoła czterech ludzi z miotłami.
Na jego miejsce weszli potem inni poważni ludzie. Trwało to parę dni.
Na koniec jeden sprytny Żyd z czterema ludźmi, gdy go tam usadzono, zaczął śmiać [się]: Łos szojn zan di gilo443 itd., i ci czterej mu dopomogli. Gdy ten Niemiec widział, że ci sobie z tego nic [nie] robią, zaprzestał na tym.
Tymczasem fabrykę objął Komisarz. Kazał wszystkim garbarzom podać, ile mają skór i że im zapłaci po cenie przedwojennej. Żydzi się tym cieszyli (bo w gazecie też było zakazane handlować Żydom skórami). Ale po paru dniach zajechał do wszystkich garbarzy furami i zabrał wszystkie skóry do fabryki, nawet te, co zdołali Żydzi schować. Skóry baranie wyrabiano na kożuchy dla żołnierzy niemieckich, a pieniędzy Żydom nie zwrócono. Możecie sobie panowie wyobrazić, ile tam było skór, że zaczęto [w] listopadzie 1939 r. pracować, a skończono dopiero [we] wrześniu 1940.
Nareszcie pewnego poranka przyjechała z[e] wszystkich stron milicja niemiecka i dając czas pięć minut, wyrzucała z mieszkań. Udaliśmy się szosą przez granicę do miasta Głowna.