RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Tereny wcielone do Rzeszy: Kraj Warty

strona 232 z 308

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 232


Rejencja Łódź (Regierungsbezirk Litzmannstadt) [48] 207

się przy pompie. Odczuwałem bowiem potrzebę zmycia z siebie tej krwawej pracy. Lecz, okazuje się, każdy z naszych strażników obawiał się, że będzie podejrzewany o litowanie się nad nami przed swymi towarzyszami, i starał się sprawiać wrażenie bezlitośniejszego i gorszego niż był naprawdę. I tenże rozkrzyczał się na nas. Później jednak ten sam strażnik przyszedł do naszej celi i przyniósł wiadro czystej wody do picia z kwartowym garnuszkiem i zapytał się, czy ktoś chce się umyć.

Widząc, że tenże strażnik wykazuje względem nas ludzkie uczucia, zapytałem go o coś do jedzenia. Obawiając się, najwidoczniej, że ktoś to słyszy, zaczął na mnie krzyczeć i wyszedł. Po krótkim czasie powrócił i kazał mi iść z sobą do pustego pomieszczenia. Myślałem, że mnie ukarze za moją śmiałość, że miałem odwagę już drugi raz zwrócić się do niego z prośbą, i dlatego zacząłem go prosić o przebaczenie i by mnie pozostawił we wspólnym pomieszczeniu. Jednak on [6] kazał mi iść ze sobą do pustej celi. Tam nakazał mi pójść do kąta i podnieść to, co leży na ziemi. Nie mając wyjścia, zrobiłem to i okazało się, że tam leżały kawałki chleba, które pozostały z akcji pomocy, jaką NSV[?]520 prowadził w mieście dla chrześcijańskiego społeczeństwa. Wziąłem jak najwięcej z tego czerstwego chlebai zaniosłem do naszego pomieszczenia. Tam pocięto je na małe kawałki i tak pozostawiono, nawet także dla tych, którzy nie powrócili z pracy tego wieczora i oczywiście nigdy więcej [już nie wrócą].

Niedługo potem do naszego pomieszczenia przybył biegiem nasz strażnik i złapał owo wiadro wody, z czego zrozumieliśmy, że nadchodzi kierownictwo. I tak było, bowiem zaraz nadszedł oficer w towarzystwie innych wojskowych, obszedł wszystkie cele i zaraz nam wszystkim kazał zgromadzić się na dziedzińcu. Zapadł już zmierzch, gdy ustawiliśmy się w rzędy, a oficer zaczął nas wypytywać o nasze nazwiska i wyśmiewał każdego. Jeden np. powiedział, że się nazywa Sziller. Na pytanie oficera, skąd u Żyda niemieckie nazwisko, zapytany odpowiedział, czy wymamrotał jakieś zmyślone kłamstwo, że jego ojciec pochodzi od Niemców lub z Niemiec. Oficer odpowiedział mu jednak z drwiną, by sobie to darował, bo był i zawsze pozostanie Żydem.

Drugi powiedział, że nazywa się Braun i znów został zapytany, skąd u niego takie prawdziwie niemieckie nazwisko. „Czy wiesz jakie jest znaczenie [7] brązowego521 koloru?” Zapytany odpowiedział, że nie wie. Zapytał drugiego i trzeciego i wszyscy odpowiedzieli, że nie wiedzą. Wówczas rozpiął swój munduri pokazał brązową koszulę na sobie, dodając, że Braun to Niemcy, święty kolor.

Do innego przyczepił się, że jest podobny do Dymitrowa522. Czy wiesz – zapytał – kto to był Dymitrow? „Nie” – to była odpowiedź jednego, drugiego i trzeciego.