RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Tereny wcielone do Rzeszy: Okręg Rze...

strona 173 z 308

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 173


148 Prowincja Prusy Wschodnie (Provinz Ostpreussen) [31]

PRZASNYSZ

31.

Po 12.1939, Warszawa-getto. N.N., Relacja o gminie żydowskiej w Przasnyszu. Losy Żydów w Przasnyszu od wybuchu wojny do wysiedlenia (do 09.1939 r. 500 rodzin żydowskich, zniszczenie majątku Żydów na początku wojny, przebieg wysiedlenia (12.1939 r.)

[1] Prasznic136(Przasnysz) to miasto powiatowe, leżące około 30 km od wschodniej granicy Niemiec. Mieszkało w nim ponad 500 żydowskich rodzin. Mieszkańcy miasta zostali bardzo ciężko doświadczeni podczas wojny światowej, kiedy to dwa wrogie mocarstwa przez 10 miesięcy prowadziły zacięte i wyniszczające działania zbrojne na jego obrzeżach. Ludzie pouciekali, domy zostały ograbione i zniszczone. Przasnyszanie przestraszyli się więc wybuchu kolejnej wojny o wiele bardziej niż mieszkańcy innych miast. Każdy chciał zdążyć ze znalezieniem bezpiecznego schronienia, gdzie mógłby wysłać swoich bliskich oraz uratować chociaż część dobytku. Już na 8 dni przed wybuchem wojny ludzie zaczęli wysyłać tam kosztowności i towary ze sklepów. Za każdą jednak próbę wywiezienia czegoś z miasta starosta groził ciężkimi konsekwencjami. Żydzi, którzy zostali na tym przyłapani, trafiali do aresztu na 24 godziny, a towar po wielkich staraniach oddawano właścicielom. Społeczeństwo było niespokojne i przestraszone. W dniu wybuchu wojny, w piątek 1 września, ewakuowano pocztę. W Chorzelach137, które leżą ok. 2 km od niemieckiej granicy, wybuchła panika, a burmistrz razem z częścią mieszkańców uciekł z miasteczka. [2] Most na rzece został przez polskich żołnierzy spalony, a Niemcy z daleka ostrzeliwali miasteczko. Wywołało to wśród mieszkańców wielki popłoch i zarówno Żydzi, jak i chrześcijanie zaczęli się pakować. Za wóz płaci się bajońskie sumy, jeden leci przez drugiego, a szosa prowadząca do Makowa [Mazowieckiego] zapełniona jest furami załadowanymi towarami, odzieżą i pościelą. Na rogatkach starosta porozstawiał patrole policji, które zapędzały uciekających z powrotem do miasta. Wielu jednak udało się wydostać bocznymi uliczkami. W piątek wieczorem nadchodzą przerażające wiadomości, że wróg zbliża się do miasta. Wszystkie żydowskie kobiety i dzieci oraz wielu młodych mężczyzn wyrusza pieszo do Makowa, pozostawiając cały swój dobytek na