RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Tereny wcielone do Rzeszy: Okręg Rze...

strona 216 z 308

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 216


Prowincja Prusy Wschodnie (Provinz Ostpreussen) [39] 191 i walizki w różnych miejscach wzdłuż pociągu i przygotowali się do przeprowadzenia rewizji u Żydów, by zobaczyć, czy nie mają ze sobą jakichś pieniędzy. Rewizja była bardzo surowa. Rozbierano ludzi do naga, rozcinano ubrania, obcinano guziki i otwierano kołnierze. W sadystyczny i morderczy sposób rewizja była przeprowadzana u kobiet. Kobiety nie były rewidowane na ulicy, ale w wagonach. Krzyki, które przenikały przez okna wagonów, były straszne, nie były to krzyki strachu. Do tego było się już przyzwyczajonym, ale krzyki hańby z powodu sposobu, w jaki je rewidowano. Nie sposób tego dokładnie opisać.

[4] Podczas rewizji strasznie bito tych, u których znaleziono pieniądze albo biżuterię, jak również tych, których złapano na wyrzucaniu pieniędzy albo innych wartościowych rzeczy do błota. Pełno ludzi musiało nago położyć się w błoto i dobrze się w nim „wykąpać”, ze wszystkich stron. Inni byli na różne sadystyczne sposoby torturowani. W ten sposób Żydzi, wymyci w błocie i oczyszczeni otrzymanymi razami, byli godni, by przepuszczono ich przez barierę bijących i by zostać wpuszczonymi do wagonów, które ludzie, słusznie, uważali za raj. W wagonach Żydzi zdjęli buty, wylali z nich błoto, przebrali się, w co kto mógł, i usiedli na ławkach. Ci, którzy jeszcze nie przeszli przez całą procedurę związaną z rewizją, zaczynającą się od bicia przy rozbieraniu i przeszukiwaniu każdego szczegółu ubrania, a kończącą „poświęceniem” w błocie, z wielką zazdrością patrzyli na swoich braci wyglądających z okien wagonów.

[5] W końcu rewizja się skończyła. Wszyscy już siedzieli w wagonach, które zostały zamknięte i opieczętowane, a Żydzi czuli się jak u siebie w domu. Zaraz jednak zaczęli odczuwać, że nie są w domu. Wśród zebranych w nasielskiej synagodze w nocy rozeszła się wieść, że wygnanych będą wieźć do Łukowa. Skąd wzięła się ta wieść, nie wiadomo. Inni znów mieli słyszeć, że będą prowadzić cały tłum do granicy rosyjskiej, a tam wszystkim każą przejść na drugą stronę. To ostatnie Żydzi przyjęli za dobrą wiadomość, bo chociaż zostali biedni, nadzy i bosi, to każdy miał nadzieję, że tam, po drugiej stronie granicy, otrzyma pracę, i z wielką niecierpliwością wszyscy czekali na tę chwilę, kiedy pociąg ruszy z miejsca. Dał się słyszeć gwizd, długi, przeciągły, który jak ostry nóż wbił się każdemu z wypędzonych w serce i który nakazywał: pożegnajcie się seroccy Żydkowie z waszym domem, z waszym majątkiem; w waszą długą drogę wygnańca możecie zabrać ze sobą tylko wspomnienia. [6] Kto wie, jak długo będzie ona trwała. Drugi gwizdek, trzeci i pociąg ruszył w kierunku... zachodnim. Tak? [Ha?] Co? – Żydzi zeskoczyli z ławek i dziko zaczęli patrzeć wokół siebie i przez szyby okien. Gdzie jedziemy i co z nami zrobią? – Brody zaczęły się trząść, a czoła pokrywać potem i nerwowo zaczęto chodzić z jednego końca wagonu na drugi, szukając odpowiedzi na pytanie: dokąd? Początkowo myślano, że pociąg zmienia kierunek, potem, kiedy zobaczono, że to już trwa zbyt długo, zaczęto liczyć na to, że nasielska stacja jest za mała, że pociąg zmieni się w Ciechanowie. Kiedy pociąg również w Ciechanowie się nie zatrzymał, tylko jechał dalej w kierunku starej polsko-niemieckiej granicy, Żydzi