Okręg Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie Reichsgau Danzig-Westpreußen [3] 5
LUBICZ11
Po 10.1939, Warszawa-getto. N.N., Relacja pt. „Lubicz [nad Drwęcą]”. Represje wobec ludności żydowskiej w pierwszych tygodniach okupacji niemieckiej w Lubiczu, do wysiedlenia do Dobrzynia i Lipna (12.10.1939 r.).
[1] Lubicz
Lubicz, osada nad Drwęcą, licząca na 2000 mieszkańców 1/3 Żydów, przeżył w tej wojnie wcale nie małomiasteczkową tragedię.
Działania wojenne dały mu się bardzo mało we znaki; jedyną ofiarą był wysadzony przez Polaków most. 3 września, gdy Niemcy dochodzili już niemal do Torunia, wszyscy niemal lubiczanie opuścili miasto. W przeciągu tygodnia powrócili wszyscy i, naturalnie, zastali swe mieszkania dokładnie i skrupulatnie obrabowane przez Polaków. Tyle na wstępie.
Niemcy wkroczyli do Lubicza 7 września i już 9-ego zdążyli skonfiskować olbrzymi młyn, należący do Żydów – Hernesów12. Całą tę rodzinę osadzono w obozie koncentracyjnym, a jednego inżyniera zabrano do Torunia i zatrudniono przy reperacji zniszczonego mostu. Pracowali tu przeważnie Polacy (miały to być retorsje za pogromy dokonywane na Niemcach), których okropnie maltretowano i bito, ale ich los w porównaniu z niedolą nielicznych Żydów był jeszcze godzien zazdrości. Żydom nie tylko dawano mniejsze racje [2] i zmuszano do cięższej roboty, ale jeszcze ze specjalną gorliwością, mówiąc łagodnie, szykanowano i dręczono. Owym inżynierem, jako człowiekiem wykształconym i bogatym, „zaopiekowano się” ze szczególną pieczołowitością. Koniec końców doszło do tego, że Niemcy podmówili dwóch Polaków, z którymi ich ofiara dźwigała ciężką szynę, by, przy kładzeniu, puścili ją niespodzianie. Efekt był taki, że szyna zmiażdżyła nieszczęśliwemu dłoń, co, wobec braku opieki lekarskiej, doprowadziło do jego śmierci.
Po zajęciu młyna zabrano się do nędznych, typowo małomiasteczkowych sklepików żydowskich. Zajeżdżano po prostu samochodami i ładowano (zawartość
10 takich sklepików mogła się z łatwością pomieścić na jednej półciężarówce; było się
na co łaszczyć!) wszystko, cokolwiek zabrać się dało, pozostawiono tylko gołe ściany.
Pewnego dnia schwytano do roboty 12 młodzieńców żydowskich, wyprowadzono za miasto, ustawiono karabin maszynowy i jeden z Niemców oświadczył, że wszyscy zostaną [3] rozstrzelani – „Daję wam pięć minut na pomodlenie się i 3 godziny na wykopanie dołu, w którym zostaniecie pogrzebani” – zakończył swą