Okręg Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie Reichsgau Danzig-Westpreußen [12] 43
dzień. eJednym z dziwolągów miasta Lipna to było prawo do uboju rytualnego122, wobec tego, że Lipno należało do Pomorza, gdzie istniał zupełny zakaz uboju rytualnego, to tym samym stosowało się do Lipna, natomiast wolno było wywozić bydło do Płocka (50 km odległego), tam rytualnie zabijać i przywozić z powrotem, tak też robili rzeźnicy, ale nie mieli wielkich z tego korzyści, gdyż obowiązywały ich podwójne opłaty: i w Płocku, i w Lipnie123. Taka mniej więcej była sytuacja ludności żydowskiej do wybuchu wojny, tj. do dnia 1 września 1939 r. W dzień wybuchu, a był to piątek, dzień feralny, wszystko się zmieniło, jakby kto popiołem zasypał miasto, wszystkie twarze poszarzały, uśmiech zastygł na pobladłych ustach, które mimo woli zamiast mówić zaczęły szeptać; różne wiadomości lotem [14] ptaka oblatywały miasto, wywołując zamieszanie, popłoch. Ostre pogotowie LOPP syreną rozdzierało powietrze, napełniając lękiem i tak zdrętwiałe ze strachu serca. Największy popłoch powstał w handlu, ceny na towary kolonialne potroiły się, sól dochodził do 3 zł za kilo, kupcy towar zakrywali, żeby go po kilku dniach rzucić na rynek ze zniżką z obawy, że Niemcy i tak zarekwirują wszelkie towary, tak też i było. Każdy dzień przynosił coś nowego. Piątek, 1 września, bomby nieprzyjacielskie padały na miasto, zwłaszcza na tor kolejowy, chcąc go uszkodzić, aby przerwać łączność z Warszawą; obrony przeciwlotniczej nie było wcale, ludność ukrywała się w piwnicach i politykowała. Wojska polskie [15] szły w kierunku Pomorza. Ludność wynosiła żołnierzom żywność. W sobotę, 2 września, ludność z Pomorza zaczęła uciekać, czym i jak kto mógł, na wozach i tłocząc się w pociągach, zabrakło żywności i wody. Od razu powstały komitety pomocy, polski i żydowski, zgasł antysemityzm. Panie przebiegały ulice z koszami, a z okien i balkonów rzucano chleb, owoce, pomidory, sklepy ofiarowywały wodę sodową, kwas itp. Wszystko to wywożono na stację i rozdzielano pomiędzy uciekinierami, bez różnicy wyznania. Zaczęła się wielka wędrówka; dniem i nocą szły i szły bez przerwy wozy i wozy, czasami auta przeleciały, wszystko w kierunku Włocławka. Wojska polskie w nocy z soboty na niedzielę zaczęły się cofać, cały obóz wracał, a za obozem ciągnęły [16] tysiące, tysiące ludzi. Strach przed nieprzyjacielem coraz bardziej ogarniał wszystkich i mieszkańcy Lipna, w ślad sąsiednich miast, również zaczęli kupować i wynajmować wozy i konie, pakować się, by jechać. Matka jedna mówi do mnie: „wysyłam córki z obozem, boję się; gdy wyjadą, będę spokojniejsza”.
Niedziela, 3 września, rząd opuścił miasto, opustoszał i magistrat. Burmistrz pan Uz.124dowcipnie i mądrze wyznaczył jako swego zastępcę ewangelika,