70 Okręg Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie Reichsgau Danzig-Westpreußen [17]
przejdą żołnierze, żeby oni – [20] broń Boże – nie usłyszeli głosu modlitw. Przez chwilkę jest cicho, ale zaraz nadchodzi meldunek: już! Można już dalej spokojnie się modlić. Oni już przeszli. Znów z tłumu zgromadzonego w synagodze wydobywa się z głębi dusz niekontrolowany, porywający głos, gorący, pełen ekstazy krzyk, który teraz jest wyjątkowo aktualny: „Panie, posłuchaj głosu mego! Nakłoń swoich uszu ku głośnemu błaganiu mojemu!”183. Odgłos tych gorących modlitw świętymi promieniami przedostał się w przestrzeń, z szybkością błyskawicy przeniosła się prośba, która spenetrowała święte myśli: oby chociaż tylko ta modlitwa jak najszybciej została usłyszana i wdarła się przez bramy litości, które się przed nami otworzą, żeby, broń Boże, ci szatani nad nami władzy nie mieli, by zatrzymać modlitwy nasze. W końcu niech już ten krzyk, ten zdesperowany krzyk: „Panie posłuchaj głosu starożytnego Ludu Izraela”, złamanego narodu żydowskiego, dosięgnie tronu boskiego, żeby żydowski honor jednak został wyniesiony. I wtedy, gdy ten krzyk świętej ekstazy osiągnął punkt kulminacyjny, przechodząc przez wszystkie siedem niebios, znowu sza, sza, które przyszło z dołu, z drugiej strony drzwi przerwało tok jego głębokich i świętych myśli. Proszą, żeby modlić się trochę ciszej, żeby na dworze nie słyszano tego krzyku modlących się, bo pachnie niebezpieczeństwem śmierci... Już modlą [21] się teraz o ton niżej. Panuje zgnębiony, ale jeszcze bardziej poważny nastrój, gdyż taka już jest psychologia, że ból, którego nie sposób wypowiedzieć krzykiem, ma jeszcze mocniejszą wewnętrzną wymowę – wstrzymując oddech, Żydzi otwierali teraz swoje zbolałe serca przed Panem Świata za pomocą płynących z serca modlitw strasznych dni.
Dźwięk szofaru w synagodze miasta D[obrzynia] (5700 r.)
W synagodze przed dęciem w szofar robi się trochę ciaśniej, gęściej, bo znaczna część ludzi, dowiedziawszy się, że rabin ze S[kępego] przed dęciem w szofar będzie mówił o sprawach bieżących, przyszła go posłuchać, ale kazanie rabina natrafiło na przeszkodę. Gdy tylko rabin zaczął mówić, natychmiast warta zarządziła, by nie zagłębiać się w temat, ale jak najszybciej zakończyć nabożeństwo, bo atmosfera nie wygląda na sprzyjającą, widać biegających tu i z powrotem, więc „Kierownikowi chóru. Synów Koracha”184dmie się w szofar z nieco mniejszą siłą, ale krótko i ostro, musaf185zmówi się w domu i... zanim się obejrzano, synagoga była już pusta. Rano, drugiego dnia Rosz ha-Szana, „warta” przy synagodze zostaje wzmocniona. Raz za wszystkie czasy, odzywają się Żydzi ze S[kępego] i D[obrzynia], musimy dziś za wszelką cenę umożliwić, żeby rabin ze S[kępego] powiedział nam kilka słów przed dęciem w szofar. Przy porannej modlitwie powtarza się znowu to samo, co wczoraj, zostaje ona kilkakrotnie przerwana przez naszą „wartę”, w końcu już mają dąć w szofar. Rabin ze S[kępego] wchodzi na bimę, zapada cisza, wszystkich