RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Generalne Gubernatorstwo Relacje i d...

strona 102 z 764

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 102


54 Dystrykt lubelski [21]

W zimie 1942 zarządzono, by Żydzi wydali wszystkie futra i wełnę84 (co do ilości wełny, jakiej zażądano, są rozmaite wersje: jedni twierdzą, że wyznaczyli kontyngent w wysokości 1500 kg. Zebrano 3500 kg). Aby pobudzić ofiarność Żydów, zaaresztowano 7 radnych, ustawiono ich boso na śniegu, a po dwóch godzinach wtrącono do słynnego bunkra (ciemnicy) na Lipowej i oświadczono, że jeśli owa dostateczna ilość nie zostanie zebrana, zakładnicy będą rozstrzelani, a reszta Żydów wysiedlona. Zarządzenie o zbiórce wyszło o 6 wieczorem, a nazajutrz o 8 rano było wszystko zebrane i posortowane oraz spakowane tak elegancko, że ujęło to nawet Niemców i żadnej z tych pogróżek nie wcielili w czyn.

Przyszły za to inne represje: urządzono łapanki na kobiety, które zatrzymano na wiele tygodni i zatrudniono przy darciu pierza. Bito je przy tym i maltretowano bez litości. Opróżniono również więzienia – mężczyzn wzięto na Majdanek, a kobiety także do skubania pierza.

W związku z rozszerzaniem się epidemii pogłoski o ghetcie zaczęły przybierać coraz realniejsze kształty, aż w końcu uległy realizacji: utworzono ghetto „B” dla pracujących u Niemców, mieszczące się przy ulicy Grodzkiej, i ghetto „A” dla pozostałych, przy ulicach Szerokiej, Cyruliczej, Kowalskiej, Unickiej
i Kalinowszczyzny85.

8 marca 1942 władze zarządziły, że osoby zatrudnione na placówkach niemieckich, w szpitalach, Judenracie i innych instytucjach winni [s] ostemplować swe karty pracy. Stemplowania dokonywali sami Niemcy w garażach mieszczących się przy ulicy Uniwersyteckiej. W jaki sposób zdołano załatwić 15 tysięcy ludzi, zalegających ten plac, w ciągu 4–5 godzin – trudno wytłumaczyć. Pewną zasługę w tym względzie należy przypisać pilnującym porządku SS-manom, którzy przy okazji zmasakrowali kolbami kilkadziesiąt osób. Każdy z uprawnionych do otrzymania stempelka mógł na karcie dopisać swą rodzinę. W teorii. W praktyce bowiem wszystko zależało od załatwiającego Niemca i bardzo wielu odmówiono dopisania nawet żony czy dzieci.

Zaraz po stemplowaniu zaczęto snuć domysły, w jakim celu zostało ono zaaranżowane. Przeważał pogląd, że ma nastąpić wysiedlenie. Potwierdził go jeszcze denuncjant Szama Greger86, bardzo ustosunkowany i „mile widziany” w kołach niemieckich, który wiadomość o szykującym się wysiedleniu słyszał ponoć z ust samego Stadthauptmanna87. Sądzono powszechnie, że nastąpi ono w rocznicę poprzedniego, to znaczy 10 marca. Ale termin ten minął i nic nie nastąpiło. Także następny dzień przeszedł spokojnie i na nic się nie zanosiło. Wobec tego vox populi88 orzekł, iż Greger jest kłamcą i chodziło mu jedynie o dochód ze stempelków (które wyrabiał za słoną opłatą), a wysiedlenie jest jego wymysłem i tak jak poprzednio