Dystrykt lubelski [21] 55
wszyscy czuwali, starali się być w pogotowiu lub też ukrywali się, obecnie porzucili [4] wszelkie środki ostrożności.
16 marca o godzinie 10 wieczorem urządzono obławę na mężczyzn. Obławy takie nie były w Lublinie żadną nowością, gdyż organizowano je co pewien czas od chwili wkroczenia Niemców, dlatego też każdy zamożniejszy lublinianin miał w domu przygotowaną skrytkę, często bardzo pomysłowo urządzoną, jak np. ściany odsuwalne za naciśnięciem guzika, jakieś przejścia przez stare szafy, zamaskowane pokoiki itp. Słowem każdy pochował się, gdzie mógł, kogo złapano, to złapano i wydawało się, że na tym się zakończy. Aliści o jakiejś pół do dwunastej w nocy miasto zostało niespodziane rzęsiście oświetlone (dotychczas obowiązywało zaciemnienie) i Niemcy wraz z Ukraińcami przystąpili do drugiego aktu akcji wysiedlania. Rozpoczęto ją na ulicy Lubartowskiej.
Wyglądało to tak: grupka Niemców czy Ukraińców wpadała do mieszkania i wypędzała wszystkich, tak jak stali, na podwórze. Tu segregowano zebranych według wieku, płci, rodzin czy stempelków – zależnie od fantazji zbirów – naturalnie przy akompaniamencie wrzasków, razów, a nawet strzałów. Ta pierwsza „akcja” (takie określenie utarło się w Lublinie na to, co oficjalne oświadczenia nazywały Umsiedlung89), trwająca około 3 godzin, dała rezultat w postaci 30 zastrzelonych. Opróżnione domy zostały natychmiast obstawione Ukraińcami. Cóż się jednak działo z wysiedlanymi? Odprowadzono ich do synagogi Marszala90 i tu rozsortowano: osobno rodziny bez stempelków, osobno ze stempelkami. Tych ostatnich zwolniono nad ranem.
Rano dopiero wydały władze oficjalne zawiadomienie o rozpoczęciu akcji wysiedleńczej, mającej trwać 2 tygodnie. Codziennie będzie się wysiedlać 160 osób bez stempelków. Gmina dostała nakaz utworzenia na granicy ghetta „A” i „B” Krankensammenstelle für Nichtransportfähige91. Ghetto „A” ma ulec likwidacji, a zwolnieni ze stempelkami mają przejść do odpowiednio powiększonego ghetta „B”. Wszyscy bez stempelków mają się dobrowolnie zgłosić.
„Akcje” miały odtąd miejsce kilkakroć w ciągu doby; nie trwały nigdy dłużej niż 2, 3 godziny. Stopniowo z czasem zaczęły przybierać coraz ostrzejszą formę. Kto nie zszedł na czas z mieszkania, kto stał nierówno w szeregu, źle maszerował, był chory lub został oceniony za niezdolnego do transportu, bywał rozstrzelany. Na podwórzu segregowano wszystkich na rodziny, sprawdzano stempelki i nieposiadających ich prowadzono do synagogi, a stamtąd do rzeźni, a potem na dworzec. Ukrywanie się karane było śmiercią. W domu przy ulicy Ruskiej 8 rozstrzelano
18 mężczyzn, których znaleziono ukrytych w piwnicy. Pewnego razu zamknięci