RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Generalne Gubernatorstwo Relacje i d...

strona 104 z 764

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 104


56 Dystrykt lubelski [21]

w synagodze otworzyli przypadkiem Urankodesz92 i znaleźli w nim dwóch zastrzelonych. Powstała panika, krzyk i popłoch. Pilnujący bóżnicy Niemcy dosłyszeli ten rwetes, wpadli do wnętrza i zaczęli strzelać, zabijając kilkadziesiąt osób.

Bardzo często nie zważano na stempelki – a nawet z satysfakcją rozdzielano rodziny. „We wczorajszej «akcji» zabrano mi żonę, dziś dziecko” – oto strzępki rozmów, które można było słyszeć na ulicy w przerwie między jedną „akcją” a drugą. [5] W „akcjach” – jak i we wszystkich poprzednich łapankach brali także udział policjanci żydowscy, milicja żydowskiego Arbeitsamtu i S.K.93

22 marca wywieziono dzieci z ochronki (dokładna ich liczba jest mi nieznana. W każdym razie było ich z 3 auta ciężarowe) za miasto, powystrzelano je i potopiono w jakimś stawie94. Następnego dnia kilku oprawców wpadło do Krankensammelstelle i rozstrzelało wszystkie znajdujące się tam osoby – summa summarum95 13 osób wraz z posługaczem. Więcej pensjonariuszy zakład ten nie liczył, gdyż, jak już wspominałam, chorych zabijano przeważnie na miejscu.

Wobec tych faktów zaczęły krążyć plotki, że akcja ma być prowadzona także przeciw szpitalom. W szpitalach (było ich w Lublinie 3) panowało przepełnienie. Chorzy i symulanci płacili grube tysiące, by się tam dostać – w poprzednim bowiem wysiedleniu nie naruszono ich w ogóle. W szpitalu, gdzie pracowałam jako pielęgniarka, w którym przed „akcją” przebywało 130 osób, obecnie liczba wzrosła do 400. O tym wszystkim Niemcy doskonale wiedzieli, gdyż dostarczano im wykazy chorych.

26 marca o godzinie pół do czwartej nad ranem zjawili się w naszym szpitalu Niemcy i oświadczyli, że ma on być w ciągu godziny opróżniony. Złożywszy tę enuncjację, odeszli, pozostawiając na straży kilkunastu Ukraińców, którzy obstawili cały budynek, a niezależnie od tego całą posesję szpitalną. Powstał niebywały popłoch i panika, chorzy, rekonwalescenci i symulanci zaczęli biegać w negliżu po wszystkich salach. Ubrań jednak nie można było dostać, albowiem Ukraińcy nie dopuszczali do magazynu. Dopiero o 7.30 zjawiło się kilku SS-owców i poleciło je wydać. Nam, personelowi, rozkazano, by ubrać ciężko chorych i przenieść do