RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Generalne Gubernatorstwo Relacje i d...

strona 180 z 764

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 180


132 Dystrykt lubelski [38]

gdy strzelano na ulicy i zabijano małe dzieci za noszenie futrzanego kołnierzyka. Spokojne życie żydowskich mieszkańców Hrubieszowa zostało zrujnowane i z każdym dniem stawało się coraz bardziej niepewne.

Jeszcze gorzej zrobiło się w okresie Pesach238, kiedy również żywność zaczęła robić się coraz droższa w całej okolicy. Władza niemiecka rekwirowała u chłopów
w okolicznych wioskach wszystko, co posiadali, i wywoziła to masowo w kierunku Lwowa. Jednocześnie na ludność chłopską zwaliło się inne nieszczęście: desanty (partyzanci239). W całej okolicy rozeszły się pogłoski, [3] że sowieckie desanty grasują w a[...]a lasach i nie dają spokoju okupantowi. Ukraińcy znaleźli dzięki temu okazję [do masakrowania] Polaków, donosząc na chłopów, że pomagają bolszewikom.

Np. we wsi Tynaczyn240 w nocy do chłopa weszło 6 uzbrojonych partyzantów, którzy kazali sobie dać jeść i potem przewieźć do drugiej wsi. Chłop udał, że idzie zaprząc konie, i znikł. Sześciu uzbrojonych, zorientowawszy się, że chłopa nie ma zbyt długo, natychmiast przeszło do innego chłopa i pilnowali go tak długo, aż ten zaprzągł konie. Odjechali. Nazajutrz przyszła żandarmeria i podpaliła chatę chłopa razem z ludźmi, którzy się tam znajdowali.

Takie i tym podobne fakty zdarzały się bardzo często. To spowodowało, że chłop zaczął się bać jeździć do miasta. Jednocześnie wyprawy Żydów na wieś stały się wielkim zagrożeniem dla życia. Znajomy wędrownik, Abramek, został zatrzymany przez żandarma na drodze ze wsi. Abramek pokazał mu swoją przepustkę. Żandarm ją dokładnie obejrzał, podarł ją na kawałki i zastrzelił Abramka.

To wszystko wywołało w ludziach nastroje pełne przygnębienia, strachu i niepewności.

12 kwietnia do naszego domu weszli: żandarm i polski policjant, którzy mnie przyłapali na sprzedaży kilku zelówek. Żandarm natychmiast zaczął mnie bić i żądać, bym wydał towar [znajdujący się] w mieszkaniu. Po rewizji znaleziono trzy płytki zelówek, kilka kilo łoju i pół kilo świec. Na moją uwagę, że świece są do własnego użytku, żandarm odpowiedział, że Żyd może leżeć w ciemności...

Towar zabrano, a mnie z synową kazano przyjść na wartownię.

Po naszym przyjściu przede wszystkim wezwano synową i uraczono ją kilkoma uderzeniami. Ale ponieważ twierdziła, że nic nie wie, wypuszczono ją, a wezwano mnie. Zostałem ułożony na ławie, dwaj policjanci [4] trzymali mnie za głowę i nogi, a żandarm zaczął mnie strasznie bić pałką, aż zemdlałem. Ocucono mnie i bito dalej tak jak przedtem, aż żandarm kazał zestawić protokół i zwolniono mnie.

Z powrotem do domu musiano mnie już nieść. Po dwóch tygodniach leżenia w łóżku dostałem 4 miesiące prac przymusowych w obozie, a moja synowa –