RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Generalne Gubernatorstwo Relacje i d...

strona 181 z 764

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 181


Dystrykt lubelski [38] 133

3 miesiące. Po przybyciu do obozu okazało się, że mając połamane kości, w ogóle nie mogę pracować. Kierownik obozu wezwał do mnie lekarza, który wysłał mnie do szpitala, gdzie przeleżałem kilka tygodni, aż konsylium stwierdziło, że nie jestem zdolny do pracy fizycznej. Dopiero wtedy zostałem zwolniony z obozu. Moja synowa została zwolniona dwa tygodnie wcześniej, po tym jak 12 maja zastrzelono mojego syna, gdy szedł ulicą Narutowicza po stronie, po której Żydom nie wolno było chodzić. O tym nieszczęściu dowiedziałem się dopiero później, kiedy zwolniono mnie z obozu.

Tymczasem nastąpiło jeszcze kilka wydarzeń, które były przyczyną ogólnego napięcia. 26 kwietnia z Chełma przybyły „trupie czaszki”241. Przede wszystkim zabili na miejskim placu siedmiu Żydów, a wśród nich braci Bergman, szewców, którzy podobno mieli kontakt z bolszewikami. Radzie Żydowskiej udało się od nich uwolnić dzięki pewnej sumie pieniędzy i skórzanym portfelom.

Do Bencyjona Lekechbekera w nocy przyszło 3 „pidżaków”, którzy kazali rodzinie się ubrać. Gospodarz próbował dać 1500 zł. Ale oni nie chcieli wziąć, tylko zabrali jego, żonę i córkę w nieznanym kierunku. Po trzech dniach przechodzący chłopi zobaczyli pod [cmentarzem] trzy zabite osoby. Okazało się, że jest to Lekechbeker z rodziną. Służąca, będąca świadkiem zajścia, rozpoznała jednego z tych „pidżaków”, który został aresztowany, ale szybko znowu znalazł się na wolności. [5] W sobotę 30 maja Rada Żydowska w Hrubieszowie otrzymała od starosty cztery zamknięte koperty z poleceniem przekazania ich przez żydowską policję radom żydowskim w Dubience, Grabowcu, Uchaniu i Bełzie. Napięcie było wielkie, każdy chciał wiedzieć, co znajduje się w tych listach. Tej samej nocy wrócił wysłannik z Uchania i przekazał, że od 1 do 7 czerwca wszyscy Żydzi z okolic Hrubieszowa muszą wrócić do swoich domów i nie opuszczać ich do kolejnego rozporządzenia. W poniedziałek o 2.00 w nocy242 rozpoczęła się pierwsza akcja wysiedleńcza.

Do 8.00 rano zgromadzono 2500 osób dorosłych i 800 dzieci. Każdemu wolno było zabrać ze sobą 15 kg bagażu na osobę. Ale gdy ludzie podeszli do przygotowanych wagonów, wszystko im zabrano, wrzucono ich do wagonów, zaplombowano i wywieziono w nieznanym kierunku.

Wśród ludności powstało zrozumiałe zamieszanie. Nikt nie wiedział, na kogo ten los padnie i nikt nie miał możliwości ucieczki, bo oddalenie się od mieszkania groziło karą śmierci całej rodziny.

W niedzielę 7 czerwca znów rozpoczęło się spędzanie ludzi, jak cielaków, na rzeź. Trwało to do wtorku rano. Przez ten czas „pidżaki” zebrali około 500 osób, wyprowadzili ich na cmentarz i wszystkich rozstrzelali. Poza tym zgromadzono około 2000 Żydów, młodych i starych, w tym samym miejscu co przed tygodniem. To wszystko odbywało się w takim zamieszaniu, że nie wiedzieliśmy, na jakim jesteśmy świecie.