RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Generalne Gubernatorstwo Relacje i d...

strona 195 z 764

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 195


Dystrykt lubelski [48] 147

TUROBIN

48.

Po 02.1942, Warszawa-getto. N.N., Relacja pt. "ןיבאָרוט" [„Turobin”]. Sytuacja ludności żydowskiej w okresie okupacji: napływ uchodźców, przestępcza działalność RŻ, epidemia tyfusu


[1] Turobin

miasteczko obok Żółkwi, okręg krasnostawski


Turobin to małe miasteczko z 500 rdzennymi żydowskimi rodzinami, które tu żyły od przed wojny i ciągnęły swoje dochody z handlu i rzemiosła.

W akcji, którą prowadziła tu endecja, by wyrwać handel z rąk żydowskich, miejscowa polska ludność chłopska, która liczyła około 250 rodzin, nie brała udziału. Wręcz przeciwnie – żyła ona z żydowskimi sąsiadami w najlepszych osobistych i handlowych stosunkach. „Świętą” pracę pozbawienia zasiedziałej, żydowskiej ludności jej pozycji ekonomiczno-gospodarczej wypełniali przyjezdni Polacy z okolicy Poznania albo poszczególni krewni miejscowej polskiej ludności, którzy tu przybyli.

Jeśli teraz, kiedy niszczy się wielkie żydowskie skupiska i osady, Turobin słyszy, że jest naznaczony, to nie dlatego, że tutejsi Żydzi przeszli lub znosili większe niż w innych miastach i miasteczkach nieszczęścia i cierpienia, ale z powodu tego, że małomiasteczkowi, wpływowi ludzie dokonują tu strasznych czynów, które w swoich szczegółach nie są lepsze od brutalności niemieckiej. Prowadzą oni tę samą drapieżną politykę rabunkową ze złodziejskim wyrachowaniem wpuszczenia do swojej kieszeni możliwie jak najwięcej, na rachunek tysięcy nieszczęśliwych, zamęczonych, zdenerwowanych i zbiedniałych Żydów.

Wraz z wybuchem wojny właśnie tu, w Turobinie, sposób życia zwyczajnych Żydów może nieznacznie się zmienił. Zamiast handlu teraz odbywa się szmugiel. Jeśli brakuje poprzednich warsztatów pracy, Żydzi, nie mając innej rady, idą do prac polowych u okolicznych chłopów, na ziemiańskich dworach i prowadzą ciężkie życie. Co prawda pracuje się ciężko od wschodu do zachodu słońca, ale nie brakuje kartofla i kawałka chleba.

Ale znów na biedną żydowską klacz wsiedli wpływowi ludzie i kradnie się i niepokoi tę biedotę przy każdej sposobności.

Z powodu działań wojennych miasteczko mało cierpiało.

Dzięki cudowi albo szczęśliwemu przypadkowi nie widać Niemca w pięknym świecie. SS-mani i gestapowcy są tu rzadkimi gośćmi.