RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Generalne Gubernatorstwo Relacje i d...

strona 270 z 764

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 270


222 Dystrykt radomski [69]

Jak podają, projekt przygotował żydowski architekt. Budowa i urządzenie kosztowało Gminę 30 000 zł.

Urzędem Pracy w Gminie zarządza Herr Kalenbrener132, który już był powodem wielu nieszczęść tamtejszej ludności żydowskiej. Przed Rosz ha-Szana i Jom Kipur133

Niemcy wydali zarządzenie wzywające Żydów do obowiązkowego stawienia się do prac przymusowych. [3] Gmina nakazała, by wszyscy mężczyźni dobrowolnie zgłaszali się do przymusowej pracy. Na żądanie Gminy nikt się nie stawił.
W konsekwencji rozpoczęły się obławy i dzikie łapanki. Przeprowadzała je policja żydowska.

Kto tylko miał pieniądze, wykupywał się z rąk policjantów żydowskich.

Wielu młodych i starych Żydów uciekło do pobliskich miasteczek, takich jak: Olszyny, Kiedrzyń, Radomsko134. Uciekającym z miasta towarzyszyło wiele niebezpieczeństw. Wszystkich złapano; trzymano ich w areszcie przez kilka dni. Łapanki zostały zakończone w Jom Kipur, na Rynku. W Sądny Dzień przed nieszczęsnymi ukazał się kierownik Urzędu Pracy, przejeżdżający dorożką
z papierosem w ustach.

Policją żydowską przez pewien czas dowodzili panowie Galster i Kacinel135

z Kalisza. Za różne machinacje zostali oni aresztowani i po pewnym czasie zwolnieni. Ich aresztowanie wywołało dużą radość ludności żydowskiej. Radość [4] była wielka, ponieważ się ich pozbyto. Obecnie policją żydowską dowodzi polski komisarz, który – obojętny dla spraw żydowskich – jest do zniesienia.

Tych, których, jak wspomniano wyżej, złapano do prac przymusowych w Rosz ha-Szana i Jom Kipur, zwolniono wkrótce, po kilkudniowym przetrzymaniu. Jak się okazało, zostali oni zwolnieni z następującego powodu: ccukrownia we Wrocławiu136potrzebowała większej liczby robotników chrześcijan. W mieście tymczasem powstało zamieszanie – a cukrownia odmówiła przyjęcia Żydów do pracy.

W Gminie znajduje się też większa liczba żydowskich robotników, którzy pracują na różnych placówkach. Wynagrodzenie za pracę: 3,60 [zł] dziennie za 8 godzin pracy oraz pewien określony kontyngent produktów w naturze. Do tej pracy biedota idzie bardzo chętnie.

Na jednej z placówek zdarzył się charakterystyczny przypadek: [5] grupa pracowała daleko za miastem. Praca właściwie zajmowała mało czasu, bo pędzono ich przez kilka godzin do błot, tak że na miejscu prawie już nic nie robiono. Tam właśnie powinni byli otrzymać nocleg. Ale Niemcy urządzili „hotel” w specjalnie przygotowanym dla robotników domu i kazali robotnikom płacić sobie od 3 do 8 zł za noc. Jasne, że większość [robotników] nocowała na polu.