322 Dystrykt radomski [97]
nocowali u chrześcijan, jedli u nich i [2] wielokrotnie byli też przez nich odziewani. Gmina żydowska zorganizowała kuchnię, z której korzystali wyłącznie wędrujący uchodźcy. Na śniadanie wydawano chleb z marmoladą i ½ litra kawy, na obiad 1 litr zupy, na kolację znów chleb z kawą. W Garbatce osiedlili się uchodźcy z Góry Kalwarii, Piaseczna i Grójca279. Urządzili się tam nieźle i już czuli się jak stali mieszkańcy miasteczka.
Na zimę każdy Żyd przygotował sobie zapasy. Na przykład prosty Żyd, który przed wojną ledwie miał na przeżycie dnia, na zimę przygotował sobie: 10 metrów kartofli280, 2–3 metry drewna, 10 kg smalcu, woreczek mąki, kaszę, 4–5 metrów węgla, 2 beczki kapusty, fasolę itd.
W sierpniu ostatniego lata zaczął panoszyć się w Garbatce tyfus u Żydów
i u chrześcijan. Umieralność była minimalna – 2%. Kilku endeków to wykorzystało
i zaczęli prowadzić propagandę, głosząc, że uchodźcy przynieśli tyfus. Trzeba ich
z tego powodu usunąć. Te fałszywe oskarżenia dotarły do niemieckiego tzw. hauskomendanta281, Krawczyka, volksdeutscha z Poznania, ten zaś zarządził natychmiast, że wszyscy obcy Żydzi, którzy dobrowolnie osiedlili się w Garbatce, tzn. nie uchodźcy, muszą szybko i natychmiast opuścić uzdrowisko (Garbatka jest uzdrowiskiem). Grupa antysemitów, na której czele stoi rzeźnik Skorupski (który sam robi interesy z Żydami i pożycza od nich pieniądze), wzmocniła swoją agitację, jeździła od jednego niemieckiego urzędu do drugiego, by wymóc [od władz okupacyjnych] zamknięcie Żydów w getcie i oddzielenie ich od chrześcijan.
W drugim tygodniu grudnia, w niedzielę, hauskomendant przyszedł do kościoła,
a ksiądz w jego obecności wygłosił antyżydowskie kazanie: Żydzi są pijawkami na ciele polskiego chłopa, przynoszą różne choroby, hańbią religię katolicką itd. Musimy z nimi skończyć. To samo działo się w kilku sąsiednich wsiach. Zaraz nazajutrz w Radomiu, mieście powiatowym, odbyła się konferencja wszystkich sołtysów i wójtów całego [3] powiatu radomskiego na temat tworzenia wszędzie żydowskich dzielnic mieszkaniowych. Natychmiast zostały o tym zawiadomione wszystkie gminy polskie i żydowskie.
Instalowanie Żydów z Garbatki w getcie zostało przekazane wspomnianemu komendantowi Krawczykowi. Zarząd gminy żydowskiej wybrał sobie miejsce zupełnie na skraju, obok szosy, chcąc mieć kontakt ze światem zewnętrznym. Uznanie wybranego miejsca kosztowało u hauskomendanta 10 000 zł i kilka futer. Zawiadomił on starostę powiatu o tym, że już zadecydował o miejscu zamieszkania dla Żydów z Grabatki. Tamten odpowiedział, że musi sam przyjść, zobaczyć
i zatwierdzić to miejsce (dotarła do niego wiadomość od grupy endeków, że Żydom będzie się tam żyło za dobrze). Punktualnie o 3 po południu 28 grudnia przybył