RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Generalne Gubernatorstwo Relacje i d...

strona 457 z 764

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 457


Dystrykt warszawski [122] 409

skich i Rada Żydowska musiała wykorzystać swoje wszystkie siły i kompetencje, by zapewnić wszystkim Żydom mieszkania. Trzeba powiedzieć, że udało się to
w 100%. Rozumie się samo przez się, że już nie było wygodnie, ale tym razem nie szukało się wygody i na długi czas trzeba było się z ciasnymi mieszkaniami też pogodzić. Wraz z powstaniem gett Żydzi stracili ostatnie dochody: szmugiel [do Warszawy] i przewożenie niewielkich ilości towarów. Chłopu nie wolno było wchodzić do dzielnicy żydowskiej, nie handlowano i nie robiono żadnych interesów.

Teraz nadchodzi ostatni etap: wysyłanie Żydów z Góry Kalwarii na tułaczkę. Żydzi, cała społeczność, zostają całkowicie zniszczeni. Żydzi sprzedają za grosze swój dobytek, zdobyty wielowiekową pracą i harówką; ponieważ zabronione jest wywożenie rzeczy, sprzedaje się je za marne pieniądze. Wysyłanie paczek jest związane ze śmiertelnym niebezpieczeństwem: rzeczy są zabierane, konfiskowane. W końcu nadchodzi ten smutny dzień opuszczenia miasteczka, gdzie istniała kilkusetletnia znana żydowska społeczność, te ponure dni 25 i 26 lutego [1941 r.]. Biada Żydom, którzy tego dożyli i widzieli, jak wszyscy Żydzi, którzy jeszcze pozostali, ze swoimi dziećmi na barkach, starcy i młodzi, zgromadzili się na rynku ze swoimi paczkami. Zaczynają iść do kolejki34.

Zachowanie władzy nie było złe, nadesłano specjalne wózki, by dowieźć paczki. Do Warszawy wysłano do 80% Żydów. Pozostali sami się ukryli w okolicznych małych miasteczkach. Ci wygnani do Warszawy [9] mieli podróż jak wszyscy wygnani. Kąpiel, dezynsekcja itd.35Rada Żydowska chwilowo, na 8 dni pozostała w Górze Kalwarii z zadaniem odebrania zarekwirowanych rzeczy z żandarmerii i również
w celu wydobycia żywności – kartofli, mąki itd. Dłuższy pobyt w pewnym stopniu okazał się udany: rzeczy zarekwirowane częściowo wydobyto, ale co się tyczy kartofli, to z 400 metrów36udało się przesłać 50. Reszta została w Górze Kalwarii. To mamy do zawdzięczenia Polakom, Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi, który nam przeszkadzał w wydobyciu kartofli; zniszczono również pozostawione żydowskie rzeczy.

Wracamy do Warszawy. Teraz, kiedy przybyliśmy do Warszawy, spotkaliśmy prawdziwe nieszczęście i lament. Mimo że zaraz ustanowione zostało ziomkostwo, natychmiast zauważono, że sytuacja nie została opanowana. W Warszawie zrabowano rzeczy, nie dano obiadów, żadnej pomocy; nic nie sprzedano. Ziomkostwu zaprezentowano kompletnie zdegenerowane zachowanie, po prostu zostawiono uchodźców jak psy, na masowe wymarcie.