RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Generalne Gubernatorstwo Relacje i d...

strona 550 z 764

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 550


502 Dystrykt warszawski [130]

Około 28 października 1940 r. zaczęły przybywać pierwsze partie kartofli. Każda rodzina brała dowolną ilość. Odbierano kartofle wprost z bramy. Chłopi [8] po uprzednim zważeniu kartofli przez władze odstawiali w ghetcie, dokąd się chciało. Dostarczaniem [kontyn]gentowych produktów do ghetta [zajmow]ała się aprowizacja234. Co jakiś czas [...]ono do Łowicza po mąkę kontyngentową do wypieku chleba. Zwykle korzystając z tego, że na wozie leżała mąka bonowa235, przywożono drugą część mąki pszennej. W ghetcie znajdowała się piekarnia, która miała prawo wypiekania chleba z razówki. Jednak zawsze był biały chleb, chały
i bułki. Jeżeli od czasu do czasu Niemcy wpadali do piekarni i zastawali białe pieczywo, wtedy piekarze mieli cudowny wykręt:

– To jest dla szpitala – mawiali.

Od czasu do czasu aprowizacja dostawała dla ludności cukier i mannę dla [9] dzieci. Lwia część tego wszystkiego szła do kieszeni ludzi z Gminy. Na kilka dni przed wysiedleniem przyszedł transport cukru dla ghetta a[...]a [...]ty. Nikt go nie kosztował. Gmina, korzystając z zamieszania, nie rozdała go. Po prostu wsiąkł.

W październiku kilka dni można było otrzymać węgiel kontyngentowy. Nie wszyscy zdążyli się zaopatrzyć. Każdy z panów Gminy miał dobrze zabezpieczoną piwnicę kontyngentowym węglem i drzewem. Dla kuchni i szpitala komisarz Ryt dostarczał kartofli, węgla i drzewa.

Powoli wracało wszystko do dawnego wyglądu. Przyzwyczailiśmy się do widoku junaków. Od czasu do czasu okrążali ghetto, strzelali. Przyzwyczaili się do brania łapówek i teraz warowali [10] przy drogach prowadzących do wsi. Czekali na szmuglujących się Żydów, którym zabierali żywność, a [nawet] gotówkę. Kilkakrotnie też obili a[...]a Żydów, że zmuszeni byli udać [się do] lekarza.

Rodziny aresztowanych Żydów, w czasie pożaru, czyniły usilne starania, aby wydostać krewnych z więzienia w Łowiczu. Dawano pieniądze, jeżdżono do Łowicza i Warszawy. W tym też celu obradowały dwie komisje obywatelskie
w Gminie. Jedna komisja zbierała pieniądze dla wyswobodzenia 20 ludzi
z więzienia łowickiego, druga dla wydostania głowian z obozów pracy. Wprawdzie od czasu do czasu wracały pojedyncze osoby, które zdołały uciec z obozów pracy, ale przeważna część tkwiła [11] jeszcze. Wprawdzie w październiku pojechał na Lubelszczyznę prezes Rozenberg do obozów, gdzie [przebywali] głowianie. Czy im pomógł a[...]a. Na pewno bardzo mało. Nie zbli[żał się za]nadto do obozów pracy, przez drugie [os]oby posyłał żywność i pieniądze dla głowian przebywających
w obozach. Dlatego też wrócił cały. Za to radny Baumerder236, który pojechał wydelegowany przez Gminę, wrócił porządnie chory. Długi czas nie było od niego żadnej wiadomości,