RRRR-MM-DD
Usuń formularz

Generalne Gubernatorstwo Relacje i d...

strona 623 z 764

Osobypokaż wszystkie

Miejscapokaż wszystkie

Pojęciapokaż wszystkie

Przypisypokaż wszystkie

Szukaj
Słownik
Szukaj w tym dokumencie

Transkrypt, strona 623


Dystrykt warszawski [157] 575

dzień wcześniej nadesłały zapotrzebowanie410. Niektóre instytucje stosowały się do tej cichej umowy, inne zaś wolały zawsze stosować szykany i brać z ulicy Żydów do robót. Żółte blankiety „Arbeitsbefehl”411 otrzymaliśmy zatem dzień przedtem. Na nich była podana ilość robotników, czas i miejsce pracy, narzędzia pracy
i w kolejności, którzy trzej radni są odpowiedzialni za uskutecznienie pracy.

Grupy po 10 do 20 robotników pracowały w Ortskomendanturze, Regimentskomendzie, Heeresunterkunftsverwaltung, Offizierskasino412 oraz
w budynkach szkolnych, służących za koszary dla wojska, między innymi
w budynku szkoły nr 4 żydowskiej, gdzie pracowali ci sami Żydzi, którzy niedawno jako członkowie Opieki Szkolnej zawiadywali budynkiem. Praca tu nasuwała im różne refleksje i wspomnienia niedawnej przeszłości.

Na niektórych placówkach praca była bardzo ciężka, jak na kolei przy wyładowaniu ciężarów oraz w fabryce części samochodowych Braci Kobylańskich, pozostającej pod nadzorem władzy wojskowej.

Robotnikom wysyłaliśmy zawiadomienia pracy na dzień wcześniej. Z początku można było dać zastępstwa, a że pod tym względem działy się niewłaściwości, gdyż posyłali w zastępstwie nieletnich chłopców, którzy nie mogli podołać ciężkim wymaganiom pracy413, stworzyło się oddział pracy, opłacany przez Radę, zaś ci, którzy nie pracowali, płacili za zastępstwo.

Rada dostarczała także różnych narzędzi pracy, jak szpadle, łopaty, grabie, kilofy, siekiery i piły oraz stolarskie. Narzędzi w wielkiej części wypadków robotnicy nie przynieśli z powrotem, zostały na placówce, a gdy formacja odjeżdżała, zabierała je często ze sobą. Stąd urastała w budżecie Rady wielka pozycja na zakup narzędzi. [2] Podobnie zwracały się do nas komendy każdoczesnego kasyna oficerskiego

po urządzenie kuchenne i zastawy stołowe, które kompletowano z kasy rady. Przy odjeździe wojsko zazwyczaj zabierało je ze sobą, zamiast zostawić
w Ortskomendanturze dla swych zastępców.

Do robót żądano także kobiet. Te musiały zabrać ze sobą szczotki, ścierki, kubły itp.

Robotnicy nie byli stali, codziennie się zmieniali; za pracę im nie płacono. Gdy jednak władza upodobała sobie jakiegoś robotnika ze względu na fachowość, wygląd aryjski, język, a u kobiet czasem ze względu na gładką powierzchowność
i sympatię, przytrzymali u siebie stale, z tym że polecili Radzie płacić stawkę ustaloną przez Arbeitsamt414w Sochaczewie. Na tym tle przychodziło nieraz do